Zazwyczaj publikuję mój cotygodniowy felieton żużlowy dla Interii w poniedziałek. Tym razem jednak mowę (i pióro!) odebrało mi po pierwszych meczach play-offów PGE Ekstraligi na tyle skutecznie, że wracam do Państwa dopiero w środę. Tylko Motor, niczym sprawny hiszpański torreador znokautował leszczyńskie "Byki". Ten przepis to strzał w dziesiątkę W pozostałych dwóch meczach padły wyniki, które nic nie przesądzają, ale gwarantują niebywałe emocje, bowiem Włókniarz i Sparta (pozwolę sobie używać tradycyjnych nazw, których nikt mi nie zabierze), Apator i Stal walczą nie tylko - choć przede wszystkim - o bezpośredni awans do pierwszej czwórki, ale tez o bycie "lucky loserem". Na razie minimalnie większą szansę ma na to drużyna z Miasta Aniołów (wbrew pozorom nie chodzi o Częstochowę, tylko o Toruń, który ma owych aniołów w herbie!), bo jednak minimalnie wygrała u siebie z teamem Bartka Zmarzlika. Wrocławianie muszą odrabiać straty, ale nie radziłbym stawiać ich na z góry straconej pozycji. Duże emocje, które towarzyszą bojowi sześciu zespołów o "czwórkę", pokazują, że rację miała - wbrew niedowiarkom - żużlowa centrala, wprowadzając, a raczej przywracając po wielu latach - nowy system play-offów. Nie raz krytykowałem różne pomysły Speedway Ekstraligi, ale tym razem od początku broniłem, choćby na łamach "Tygodnika Żużlowego" tego nowego systemu. I tym bardziej cieszę się, że miałem rację. Mając za nic zdrowie zawodników Będę wdzięczy z kolei, jak ktoś mądry (?) z żużlowej europejskiej centrali wytłumaczy mi, jaki był sens rozgrywania Challengu do Speedway Grand Prix 2023 w Glasgow? Tor fatalny, banda takoż, kontuzje. Rozumiem, że brytyjski żużel ma silne lobby, bo zaraz po GP w stolicy Walii jest Challenge SGP w stolicy Szkocji - ale jednak byłoby dobrze, gdyby ktoś pomyślał o zdrowiu zawodników. Bardziej bezpieczny niż w Glasgow jest tor w Rawiczu, nie mówiąc o Opolu i Poznaniu. Słyszę, że Ole Olsena mają zrzucić z sań na pożarcie wilkom (dziennikarzom i kibicom) nowi organizatorzy cyklu SGP, SGP2 i SGP3 za tor, a raczej za kamienie (ale nie milowe!) na Principality Stadium (kiedyś Milenium). Tor był dramatyczny i niebezpieczny, a specjalista z ojczyzny Hamleta od "robienia" nawierzchni na jeden dzień może teraz w swoim kontekście cytować tego, co pisał o księciu Danii, czyli Williama Szekspira: "Być albo nie być". W Rawiczu pewnie to strawestują na: "Bić albo nie bić". A już za chwilę, w moim Wrocławiu, na torze, na którym idzie walczyć, kolejne SGP. Serdecznie zapraszam!