Te same Pardubice, Ten sam Janusz Kołodziej, ten sam Dominik Kubera i różne historie sprzed lat i sprzed roku. Finałowy turniej Speedway Euro Championship, czyli Indywidualnych Mistrzostw Europy, który jak zwykle oglądałem na żywo, tym razem w czeskich Pardubicach, przypomniał mi to, co kiedyś mówił Gary Lineker. Tyle, że angielski strzelec wyborowy mówił o futbolu, a ja myślałem w kontekście "czarnego sportu". Słynna maksyma najlepszego przez lata strzelca Albionu, a potem świetnego komentatora telewizyjnego brzmiała, że "futbol to taka gra, w której wszyscy grają przez 90 minut, a na końcu wygrywają Niemcy". Kiedyś to się sprawdzało, teraz już od dawna nie, bo z kolejnego Mundialu nasi zachodni sąsiedzi wracają niczym pies z podkulonym ogonem: od razu po fazie grupowej. Ale o żużlu, trawestując Linekera, Czarnecki może powiedzieć, że to taka dyscyplina, gdzie w SEC wszyscy jeżdżą, a i tak na koniec wygrywa Duńczyk. Jak nie Michelsen to Madsen, jak nie Madsen to Michelsen. Na szczęście chociaż mistrzostwa świata stały się ostatnio polskim monopolem, choć przy zielonym stoliku FIM z Discovery najwyraźniej chcą podłożyć nogę Zmarzlikowi w drodze do czwartego tytułu mistrza świata. Oby za pięć dni w Toruniu okazało się, że te knowania w kuluarach i skandaliczna dyskwalifikacja nie okazały się skuteczne. Jeśli jednak Bartek nie obroni złotego medalu, to wszyscy powiedzą, że nie tylko Zmarzlik przegrał, ale przede wszystkim przegrał żużel i sport. Zatem na wygrywanie SEC monopol mają Duńczycy, na wygrywanie SGP Polacy, a konkretnie Mistrz Bartosz. I miejmy nadzieję, że tradycja podtrzymana będzie Grodzie Kopernika za 120 godzin. Na podium SEC ci sami jeźdźcy, co w zeszłym roku - tylko po rotacji. Jeden Duńczyk z najniższego stopnia podium na najwyższy, drugi Duńczyk z najwyższego stopień niżej, a Polak Janusz Kołodziej, który znów ma medal (bo medale nie patrzą w metrykę!) przesunął się o szczebelek niżej, ze "srebra" na "brąz". Znów to zrobił. Ma stamtąd dobre wspomnienia A dlaczego moja podróż sentymentalna i w jego, nie tylko Kubery, przypadku? Bo przed rokiem, w tych samych Pardubicach widziałem na własne oczy, jak Kołodziej ambitnie gonił Madsena, a także miejsce w cyklu Grand Prix przynależne mistrzowi Europy - i nie dogonił. Teraz gonił swoje przejście do historii - i dogonił. Bo przecież wywalczenie medalu w cyklu składającego się z czterech turniejów, dzięki startom tylko w trzech z nich - to wyczyn historyczny. Tylko raz tego dokonano w przeszłości i był to stary znajomy Nicki Pedersen. O tym właśnie myślałem, gdy wręczałem puchar stojącemu na najwyższym stopniu podium Januszowi Kołodziejowi. Tak, tak na najwyższym, bo przecież ten wiecznie młody jeździec z Unii Tarnów, który jeździ dla Unii Leszno, wygrał zawody w mieście "Zlatej Prilby". A gdy wręczałem puchar za drugie miejsce w tym turnieju Dominikowi Kuberze pomyślałem, jak to przed laty, jako Patron Honorowy Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów (w latach 2016-21) gratulowałem mu w tychże Pardubicach medali IMŚJ - najpierw brązowego, a potem złotego. Tym razem jako Patron Honorowy SEC-IME (juz 8 rok z rzędu, poczynając od roku 2016) ściskając obu Polaków na podium miałem poczucie, że gratuluję wielkiej przeszłości polskiego speedwaya, która wcale nie zapisała jeszcze "ostatniego rozdziału" oraz wielkiej nadziei polskiego żużla, być może następcy Bartka Zmarzlika.