Zaledwie kilkanaście godzin temu świat obiegła informacja o przedłużeniu współpracy Bartosza Zmarzlika i PKN Orlen. Dwukrotny indywidualny mistrz świata jest pierwszym polskim żużlowcem, któremu udało się podpisać kontrakt sponsorski z tak ogromną firmą. W czarnym sporcie od lat obecne są spółki skarbu państwa (Lotto, Grupa Azoty czy sponsor tytularny ekstraligi - PGE), ale spora część pieniędzy obracanych przez tę branżę w dalszym ciągu pochodzi od miejskich samorządów i mniejszych przedsiębiorców. Wyścig się skończył, a komentator nie zdążył przeczytać nazw drużyn Szczególnie z tymi ostatnimi wiąże się wiele zabawnych historii. Nawet osoby niezainteresowane na co dzień speedwayem słyszały zapewne żarty o przydługich nazwach żużlowych drużyn. Sam Bartosz Zmarzlik reprezentuje na co dzień barwy Moje Bermudy Stali Gorzów (pierwszy człon pochodzi od luksusowego osiedla mieszkalnego budowanego w mieście, miejsce w nazwie wykupił deweloper). Jeszcze w zeszłym roku rywalizowała ona choćby ze ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-em Grudziądz (nazwą podzielili się firma produkująca akcesoria zoologiczne i przedsiębiorstwo transportowe). Miasto ułanów od lat słynie zresztą z kreatywnego wykorzystywania instytucji sponsora tytularnego. Co bardziej doświadczeni kibice pamiętają zapewne, iż w latach dziewięćdziesiątych tamtejszy zespół startował jako "GKM Browary Bydgoskie Grudziądz". Czara goryczy w temacie nazw zaczyna się już na szczęście przelewać. GKSŻ ma po dziurki w nosie "Składywęgla.pl Polonii Bydgoszcz", "Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno" czy "MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii Ostrów Wielkopolski". Przed poprzednim sezonem wprowadziła przepis pozwalający na składanie się nazwy zespołu z maksymalnie dwóch członów. Niekiedy śmiech budzą jednak i krótsze nazwy, jak "Stokłosa Polonia Piła" będąca efektem... uzupełniających wyborów do senatu, wygranych przez Henryka Stokłosę właśnie. Podczas kampanii obiecał on, że w przypadku zwycięstwa przeznaczy odpowiednią sumę pieniędzy na czarny sport i jak widać - mimo branży, w jakiej specjalizował się polityk - nie była to zwykła kiełbasa wyborcza. Jason Crump reklamuje środek na potencję, a Szombierski dom publiczny Zabawne wątki reklamowe dotyczą rzecz jasna nie tylko sponsorów tytularnych. Żużlowcy Moje Bermudy Stal Gorzów mieli w tym roku wypisane na kierownicach hasło: "Mamy twoje buty", które okazało się elementem akcji marketingowej jednego ze sklepów obuwniczych. Na osłonach leszczynian reklamowała się zaś niegdyś firma zajmująca się kasacją pojazdów, o dość wymownej nazwie "Złomujgrata.pl" Michał Łopaczewski w czasach swej kariery firmował miejscem na swym kombinezonie klub nocny "Imperium". Znacznie bardziej uznany od niego, wielokrotny mistrz świata Jason Crump był zaś jednym z najważniejszych ambasadorów polskiego leku na potencję, odpowiednika viagry. W internecie wciąż można znaleźć zdjęcie młodego Szymona Woźniaka w kombinezonie z reklamą portalu internetowego, służącego do umawiania się na seanse masażu erotycznego. Rafał Szombierski zaszalał jeszcze bardziej. Jako zawodnik ROW-u Rybnik miał na kevlarze logo agencji towarzyskiej. - Czy to jakiś problem? Pieniądze płacili. A praca w domu publicznym jest taka, jak każda inna, tyle że ponoć najstarsza na świecie - tłumaczył w wywiadzie Dariuszowi Ostafińskiemu. Żużel - zakład pogrzebowy szuka tu klientów? Zgoła inny nastrój panuje od lat na strojach zawodników Orła Łódź, których głównym sponsorem jest największy w mieście dom pogrzebowy (z własnym krematorium!), połączony z ogromną siecią kwiaciarni. Jeszcze 10 lat temu tej ponurej z pozoru reklamie towarzyszył humorystyczny dopisek. - "Wyprzedź, a trafisz do H. Skrzydlewska" - czytali rywale jadąc za łodzianami, bo ostrzeżenie umieszczone było na plecach żużlowców. Polski żużel pod kątem podejścia do marketingu wciąż momentami przywodzi na myśl pstrokate lata dziewięćdziesiąte. Na całe szczęście, włodarze rozgrywek trzymają rękę na pulsie i z dnia na dzień prowadzą czarny sport ku należytej profesjonalizacji. Należy cieszyć się, że speedway przyciąga coraz poważniejsze marki, choć z drugiej strony trudno nie uronić łzy nostalgii myśląc choćby o starym kevlarze Cypriana Szymki, który w miejscu przeznaczonym dla sponsora umieścił napis "Mama i tata".