- Grudziądzki Klub Motocyklowy S.A. wyraża swój sprzeciw wobec potraktowania kibiców naszego klubu przez Klub Sportowy Toruń S.A. - rozpoczął GKM w swoim oświadczeniu. Kłopoty przy okazji niedzielnych derbów zaczęły się już przed pierwszym wyścigiem. Afera w trakcie derbów, dla kibiców przyjezdnych zabrakło biletów Chwilę przed startem zawodów atmosfera robiła się coraz bardziej gęsta, bo stacjonarna sprzedaż wejściówek szła mozolnie. Wówczas stało się jasne, że część kibiców nie obejrzy spotkania od samego początku. - Nasi kibice zostali pozbawieni możliwości zakupu biletów online, przez co zobowiązani zostali nabyć wejściówki w kasie zlokalizowanej przed wejściem na Sektor Gości - informują. Jak się okazało było jeszcze gorzej, bo spora część była zmuszona wrócić do domu. Ich podróż poszła na marne, bo zabrakło dla nich dostępnych biletów. - Dla prawie 1000 kibiców naszego klubu przygotowano do sprzedaży dwie kasy biletowe. Około 200 fanów w tym rodziny z dziećmi zostali pozbawieni możliwości zakupu wejściówki i pozostali przed bramami stadionu - podkreślają. Znamy stanowisko klubu z Torunia, tak tłumaczą wtopę Kolejnego dnia na zarzuty odnośnie braku odpowiedniej liczby biletów odpowiedział KS Apator Toruń. Klub postanowił powołać się na zapis w zbiorze zasad Polskiego Związku Motorowego. - Zgodnie z regulacją organizator zawodów zobowiązany jest do zapewnienia co najmniej 5% ogólnej liczny miejsc na stadionie w wydzielonym sektorze, przy czym nie może samodzielnie ograniczyć jego pojemności bez zgody organizatora rozgrywek - piszą. - Na toruńskiej Motoarenie została wydzielona dla kibiców gości strefa żółta, która obejmuje 772 miejsca. Wszystkie bilety na tę strefę zostały w dniu zawodów wyprzedane, o czym poinformowano Zarząd Grudziądzkiego Klubu Motocyklowego S.A. - zaznaczają. Prezes wybuchł w mediach Fani z Grudziądza byli wściekli na brak sprzedaży online. Jeśli ktoś chciał wybrać się w roli gościa na spotkanie w Toruniu, był zmuszony zakupić bilet stacjonarnie na miejscu. Z tego powodu około 200 kibiców wybrało się na marne. Gorzkich słów nie szczędził nawet sam prezes ZOOleszcz GKM-u. - To jak potraktowano naszych kibiców w Toruniu było poniżej krytyki - grzmiał Marcin Murawski na platformie X. W kontrze dostał jednak prostą odpowiedź. - Klub Sportowy Toruń S.A. postępując zgodnie ze swoją wieloletnią praktyką, nie prowadzi internetowej przedsprzedaży biletów dla kibiców gości. Przed rozpoczęciem sprzedaży biletów na dany mecz rozgrywany na Motoarenie, toruński klub informuje o zasadach nabywania biletów na mecz - tłumaczą.