Miedziński od początku swojej przygody z żużlem związany jest z toruńskim klubem. Bardzo dobrze zna tor na Motoarenie i będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. 28-letni zawodnik w swoim poprzednim starcie w Grad Prix, także w Toruniu (2010), zdobył sześć punktów i odpadł z rywalizacji po biegu półfinałowym. Turniej w Toruniu będzie ponownie ostatnim w cyklu zmagań o indywidualne mistrzostwo świata w jeździe na żużlu. Bardzo bliski tytułu jest Brytyjczyk Tai Woffinden, który nie wykorzystał swojej szansy w przedostatnim turnieju w Sztokholmie. Przeszkodził mu w tym feralny upadek z Tomaszem Gollobem, którego Brytyjczyk był sprawcą. Przed ostatnim turniejem ma 16 punktów przewagi nad drugim Jarosławem Hampelem, więc jeśli nie stanie się nic nieprzewidywalnego, powinien spokojnie zakończyć sezon jako indywidualny mistrz świata. Wiadomo już, że w ostatniej GP nie wystartuje Tomasz Gollob. Po upadku w Szwecji najlepszy polski żużlowiec doznał bowiem złamania siódmego kręgu szyjnego, urazu barku i wstrząśnienie mózgu. Zastąpi go Australijczyk Troy Batchelor, który jest dopiero trzecim rezerwowym tegorocznego cyklu. Jednak zarówno pierwszy Ales Dryml (Czechy) jak i drugi Leon Madsen (Dania) zastępują już Chrisa Holdera (Australia) i Emila Sajfutdinowa (Rosja). W Toruniu rozstrzygnie się zatem kwestia wszystkich medali, gdyż o srebro z Hampelem walczyć będzie Duńczyk Niels-Kristian Iversen. Ustalona zostanie także ostateczna ósemka, która uyzska automatycznie prawo startu w przyszłorocznym cyklu. W roli rezerwowych na liście startowej GP Polski w Toruniu znajdą się dwaj inni żużlowcy Unibaksu - Paweł Przedpełski i Kamil Pulczyński. Rok temu turniej wygrał nieoczekiwanie Szwed Antonio Lindback, drugi był Tomasz Gollob, na trzecim miejscu zakończył go Amerykanin Greg Hancock. Za zwycięstwo w klasyfikacji końcowej złoty medal na Motoarenie odebrał Australijczyk Chris Holder, srebrny Duńczyk Nicki Pedersen, a brąz przypadł Amerykaninowi Gregowi Hancockowi.