"Przede wszystkim nie zabrakło emocji, ale spotkanie było prowadzone w sportowej atmosferze. Emocje związane z finałem towarzyszyły nam praktycznie przez cały czas do niedzielnego spotkania. Rywale nie odpuszczali i do 13. biegu byli w walce o złoto" - dodał. "Myślę, że podstawa naszego sukcesu było to, że zawodnicy nie obrażali się, nie "strzelali fochów", tylko motywowali się do pracy. Każdy z nich miał jakiś mniejszy kryzysik, ale mimo to, wszyscy potrafili wyjść z tych ciężkich momentów. Myślę, że należy pogratulować wrocławianom, bo oni ten medal "wyjeździli". Gdyby ktoś policzył, jakim budżetem dysponowali, to wielu chwyciło by się za głowę" - zakończył Skórnicki. "Dla mnie to był wyjątkowy moment, że ja, jako kapitan, mogłem pierwszy podnieść to trofeum. Za to muszę podziękować naszemu menedżerowi Adamowi Skórnickiemu, bo to on mnie wybrał kapitanem. To jeden z największych sukcesów w mojej karierze. Drużyna z Wrocławia pokazała, że potrafi tutaj jeździć, prowadzili nawet, dlatego widowisko było emocjonujące do końca" - ocenił Tobiasz Musielak z Fogo Unii Leszno. "Unia w tym roku pojechała znakomicie i już wcześniej podkreślałem, że zasłużyła na złoty medal. Ja się cieszę z tego srebra, bo nikt wcześniej na nas nie stawiał. Gdyby ktoś mi powiedział przed sezonem, że pojedziemy w finale, to chyba stuknąłbym się w głowę. Ale cała moja drużyna zapracowała na ten sukces i jej gratuluję" - podkreślił żużlowiec Betardu Sparty Maciej Janowski. "Bardzo się cieszymy ze srebra, bo ono smakuje jak złoto. Dla nas to wielki sukces. Trochę szkoda tego rewanżu, bo w pewnym momencie byliśmy blisko odrobienia strat, ale trzeba uczciwie przyznać, że Unia była w tym sezonie lepsza. My natomiast ciężko pracowaliśmy jako team, stanowiliśmy zgraną grupę i to chyba była przyczyna naszego sukcesu. Ja cieszę się z tego sezonu, póki co, bawię się speedwayem i mam z tego dużą frajdę. A jeszcze trochę startów w tym roku mnie czeka" - zaznaczył Maksym Drabik z Betardu Sparty.