W zeszłym tygodniu żużlowe środowisko obiegła szokująca informacja o zatrzymaniu prezesa Stali Gorzów, Marka G.. Pojawiło się mnóstwo pytań dotyczących tego, jak i czy wpłynie to na funkcjonowanie klubu i czy można spodziewać się odejścia największych gwiazd, łącznie z Bartoszem Zmarzlikiem. Póki co, nie ma o tym mowy, bo po pierwsze Marek G. jest jedynie zatrzymany. Fakty są jednak takie, że w dobie dbania o marketing, coś takiego nie wygląda zbyt dobrze. Kluby robią wszystko, by pozytywnie wypadać w przestrzeni publicznej i podobne doniesienia delikatnie mówiąc, nie służą. Tym bardziej dziwi postawa niektórych osób z gorzowskiego środowiska. Stanisław Chomski pozdrawiał rodzinę prezesa i wyraził dla nich wsparcie. Jeszcze dalej poszedł Władysław Komarnicki. Komarnicki przeszedł samego siebie W wywiadzie udzielonym portalowi WP, honorowy prezes Stali... podziękował Markowi G..- Może dla niektórych zabrzmi to teraz śmiesznie, ale dziękuję prezesowi. Zarząd przekazał mi, że płatności wobec żużlowców są realizowane na bieżąco. Zarząd potwierdził mi również bardzo dobre wyniki klubu, które były prezentowane na Radzie Nadzorczej Ekstraligi - powiedział. Oczywistym było, że nikt Marka G. krytykować nie będzie, ale w obliczu zatrzymania i przyczynienia się do takiej, a nie innej atmosfery wokół klubu, chwalenie prezesa wypada dość dziwnie. Dodajmy, że pozasportowe zamieszanie nie wpłynęło na samą drużynę, która w piątek w bardzo pewny sposób rozprawiła się na wyjeździe z Arged Malesą. Rywal nie był z najwyższej półki, ale czasem historie takie jak ta z prezesem Stali mogą mocno rozbić zespół od środka.