Philip Hellstroem-Baengs dołączył przed rokiem do drużyny z Rzeszowa. Szwed spisywał się całkiem nieźle. Obie strony postanowiły ogłosić miesiąc temu przedłużenie kontraktu. Teraz otrzymaliśmy informację, że umowa została rozwiązana. Zawodnik ujawnia kulisy zaistniałej sytuacji. Po tej rozmowie ich drogi się rozeszły Szwed w dziewięciu spotkaniach wykręcił średnią biegową na poziomie 1,667. Nie jest to porywający wynik, ale obie strony uznały, że chcą kontynuować współpracę. 20-latek miał poza tym startować w barwach krakowskiej drużyny, czyli przyszłorocznego zaplecza rzeszowian. W środę okazało się jednak, że kontrakt nie zostanie przedłużony. Niedługo po tym ogłoszono Jonasa Knudsena, który teoretycznie został sprowadzony w miejsce Philipa. Zawodnik przerwał milczenie i ujawnia kulisy rozmów. - Działacze z Rzeszowa przygotowali prezentację drużyny w okresie, kiedy mamy dużo pracy. Prowadzimy razem z ojcem warsztat i jesteśmy teraz zajęci. Zadaliśmy kilka prostych pytań na ten temat. Nie jestem profesjonalistą, a w sezonie wychodzę na zero. Mamy ogromną presję na warsztat, nie jest możliwe, aby wziąć wolne ot tak. Zadzwoniliśmy i zapytaliśmy. Rozwiązalibyśmy problem, gdybym musiał przyjechać - tłumaczy Szwed w rozmowie z speedwayfans.se. Kasa ze spółki Skarbu Państwa w kolejnym polskim klubie. Będą potęgą? To ojciec jest problemem? Teamowi zawodnika ponoć zależało na jeździe w Rzeszowie. Starali się odkręcić całą sytuację, ale bezskutecznie. - Nie zrozumieli nas i myśleli, że nie mam zamiaru przyjeżdżać. Tak jednak nie było. Próbowaliśmy dzwonić, ale nie oddzwaniali. W końcu dostałem wiadomość, że mój kontrakt nie jest już ważny. Prawdopodobnie uznali, że sprawiamy zbyt wiele kłopotów, ale to było tylko proste pytanie - dodaje. Za kulisami mówi się jednak, że kością niezgody miała być jazda w Rzeszowie i Krakowie za te same pieniądze. Ojciec Szweda znany jest również z porywczego charakteru, bo rok temu popadł w konflikt z Antonio Lindbaeckiem. Po scysji o finanse zawodnicy rozwiązali współpracę. Młodzieżowiec trafi prawdopodobnie do Platinum Motoru Lublin, gdzie będzie startował w Ekstralidze U24. Parasol ochronny w postaci tego przepisu będzie go obowiązywał przez następne cztery sezony. Tylko od niego zależy, jak go wykorzysta. Mocne słowa. Tak ocenił prezentację Zmarzlika Szymon Makowski, INTERIA