Enea Falubaz Zielona Góra pewnie wygrał pierwszoligowe rozgrywki i awansował z powrotem do PGE Ekstraligi. Klub musiał jednak wykonać remont, bo liczba boksów w ich parku maszyn nie spełniała nowego regulaminu. W związku z tym rozpoczęto przetarg na budowę nowego parku maszyn, a co za tym idzie nowego sektora gości, który został wyburzony i przesunięty w stronę wirażu. Łączny koszt inwestycji wynosi ponad 6,5 miliona złotych. Ciężki sprzęt wciąż na torze. Pokrzyżuje im to plany? Polski klub może zapłacić zatem nie tylko wysoką cenę finansową, ale też sportową. Mamy początek marca, a na torze w dalszym ciągu znajduje się ciężki sprzęt. Wiemy jak to wyglądało w poprzednich latach w przypadku Arged Malesy Ostrów oraz Cellfast Wilków Krosno. Przedłużające się remonty stadionów krzyżowały potem szyki, jeśli chodzi o przygotowanie nawierzchni. - Moim marzeniem jest, abyśmy już zaczęli kręcić pierwsze kółka w połowie marca - przyznaje Piotr Protasiewicz w rozmowie z rzg.pl. To jednak może być niemożliwe. Zgodnie z nowym regulaminem banda zostanie podniesiona o 30 centymetrów, więc trzeba będzie wymienić słupki i ogrodzenie. W najlepszym wypadku żużlowcy Enea Falubazu wyjadą na swój własny tor pod koniec marca. Tu jednak trzeba mieć na względzie, że pogoda okaże się łaskawa. W tym okresie jest bowiem bardzo kapryśna. - Co by się nie działo z naszym stadionem i tak planujemy treningi za granicą. Mamy zarezerwowany owal w Krsko od 7 do 10 marca - uspokaja. Polski klub igra z ogniem. To wtedy zacznie się koszmar Beniaminek jest skazany na walkę o utrzymanie. Punktów zmuszeni są szukać głównie w meczach domowych, które przesądzą o ich końcowych losach. Ich pierwszym domowym rywalem będzie ZOOleszcz GKM Grudziądz, czyli bezpośredni przeciwnik w walce o ligowy byt. Tutaj nie będzie miejsca na błędy, więc treningi na własnym obiekcie będą niezwykle kluczowe. Jeśli w dodatku pogoda będzie niesprzyjająca, to pierwsze tygodnie rywalizacji na domowym torze będą tak naprawdę na zasadzie chybił trafił. Brak punktów i widmo spadku wprowadzi niepotrzebną nerwowość, która nigdy nie sprzyja dobrym rezultatom. To wtedy może zacząć się koszmar w Zielonej Górze.