Holta znów zrobi swój słynny trik, czyli poczeka do wiosny, by wtedy złapać dobry kontrakt. On wie, że po kilku kolejkach ktoś na pewno będzie w potrzebie. Holta już nic nie musi, bo swoje na żużlu zrobił. I zarobił. Dla niego pieniądze zawsze były priorytetem i to się nie zmieniło. Dlatego nie szukał na siłę klubu w tym okienku transferowym. Spokojnie przygotuje się własnym tokiem, a wiosną będzie jednym z najlepszych do wzięcia. Zainteresować się Holtą mogą zresztą nie tylko kluby z 2. Ligi. Nawet o poziom wyżej mógłby być całkiem sensownym wzmocnieniem. Jeszcze rok temu na tym szczeblu spisywał się naprawdę solidnie i był jednym z najlepszych Polaków. Od tego czasu forma Holty nieco spadła, ale nadal jest bardzo ceniony. Głównie dlatego, że poniżej pewnego poziomu nie zejdzie. Mimo tego, że kończy 50 lat. Ale tu może pojawić się inny problem. Czy Holta da z siebie wszystko? Holta już zapowiedział, że sezon 2023 będzie niemal na pewno jego ostatnim w profesjonalnym sporcie. Widzieliśmy już wiele przypadków zawodników, którzy mając "termin ważności" nie ryzykowali, jeśli nie musieli. Bardzo asekuracyjnie w ostatnim roku jeździł Bjarne Pedersen, długo jazdy unikał także Piotr Protasiewicz, chociaż tam także chodziło o problemy zdrowotne. Holta może postąpić tak samo. Tym samym spore ryzyko podejmie klub, który zdecyduje się go ściągnąć. Sam żużlowiec z pewnością będzie miał z tyłu głowy, że w ostatnim roku naprawdę nie warto gonić na siłę i ryzykować zdrowiem. To może odbić się na wynikach. Holta zresztą przecież już kilka razy był blisko zakończenia kariery, bo nadgarstki nie dawały mu jeździć. Tuż po tych problemach przez dłuższy czas prezentował się dość kiepsko. Teraz na pewno ma świadomość, że ten ostatni rok chce przede wszystkim przejechać cało i zdrowo. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata