Pod koniec 2018 roku objawił się światu wielki, żużlowy talent. 16-letni Mateusz Cierniak w kapitalny sposób zadebiutował w lidze i od razu zwrócił na siebie uwagę. Oczywiście nie tylko samą postawą, ale też nazwiskiem, bo jego ojciec Mirosław także swoje na żużlu przejeździł. Mateusz błyskawicznie dołączył do czołówki światowej juniorów i zdobył to, co najcenniejsze, czyli mistrzostwo świata. Jego ojciec płakał ze szczęścia. Obecnie młody Cierniak ma 22 lata i jedzie swój pierwszy rok w roli seniora. Idzie mu dobrze, a przecież to newralgiczny moment kariery wielu zawodników. Dość powiedzieć, że swoje problemy miał nawet Bartosz Zmarzlik. Cierniak miewa gorsze mecze, ale tak czy inaczej nie zawodzi. A szerokie grono sponsorów i wysoki kontrakt to rzeczy, które robią z niego milionera. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, Mateusz Cierniak podpisał kontrakt na poziomie 700 tysięcy na przygotowanie do sezonu oraz 7 tysięcy za każdy zdobyty punkt oraz punkt bonusowy. Ponadto może liczyć na dodatki motywacyjne na kontraktach sponsorskich. Na przyszły sezon jego gaża jeszcze wzrośnie, a Cierniak nadal będzie startował w Motorze Lublin na pozycji U-24. 22-latek z Motoru już może być królem życia Mateusz Cierniak jest sponsorowany między innymi przez Orlen, który tym najlepszym żużlowców daje naprawdę grube pieniądze. Do tego dochodzi kontrakt w Motorze, czyli ligowym hegemonie pod względem sportowym i finansowym. Cierniak jako 22-latek może żyć jak pączek w maśle, choć pamiętajmy ze zawodowy żużlowiec ma mnóstwo wydatków, które musi pokryć całkowicie sam. Sprzętu przecież nikt mu nie kupi. Wielu typuje, że Mateusz Cierniak to przyszła gwiazda cyklu Grand Prix, choć na razie się brutalnie od niego odbił. Jechał w tym roku w Warszawie i dopiero w samej końcówce zdołał zdobyć jakieś punkty. Czy to jeszcze za wcześnie na walkę z najlepszymi na świecie? Być może. Ale Cierniak ma mnóstwo czasu. Weźmy przykład Jasona Doyle'a. On jeszcze jako 28-latek obijał się o polskie drugoligowe ośrodki. Dalszy ciąg tej historii wszyscy znamy.