Kontuzja Taia Woffindena miała przekreślić plany Betard Sparty na zrzucenie Orlen Oil Motoru z tronu. Jak się później okazało zespół poradził sobie bardzo dobrze bez Brytyjczyka. Drużyna awansowała do finału, choć Francis Gusts sprawił ogromny zawód. Fatalne statystyki łotewskiego talentu, zawiódł na całej linii Łotysz do tej pory wziął udział w dziewięciu meczach, z czego w ośmiu z nich pokonał zaledwie dwóch rywali. Byli to Jack Holder oraz Kevin Małkiewicz. We Wrocławiu liczono, że Gusts może konkurować nawet z Bartłomiejem Kowalskim. W praktyce okazało się, że PGE Ekstraliga to dla niego za wysokie progi. Przynajmniej na obecny moment, bo w ostatnich latach mówiło się o nim "największe objawienie łotewskiego żużla". Andrzej Lebiediew wprost przyznawał, że Francis ma dużo większy talent od niego. Na razie nie może tego udowodnić na torze, choć w 2022 roku był najskuteczniejszym zawodnikiem Krajowej Ligi Żużlowej. Byli postawieni pod ścianą, znaleźli zastępcę Postawa Gustsa wpływa na to, że wrocławianie wyżej niż po srebrny medal nie sięgną. W Lublinie muszą zdobyć co najmniej 48 punktów, żeby stać się mistrzami Polski. Tylko nagła zwyżka formy ich perełki może pomóc im sprawić niespodziankę. W przyszłym roku tę lukę wypełni Brady Kurtz. Gusts natomiast powinien znaleźć się na wypożyczeniu w klubie z niższej ligi. W ubiegłym roku mógł liczyć na regularne starty w Ostrowie, lecz swoje zrobiły również urazy. Miejmy nadzieję, że młody zawodnik wróci jeszcze na dobre tory. W sobotę może natomiast pozostawić po sobie niezłe wrażenie.