19-letni Polak wypalił wprost. Poszło o Zmarzlika
W sobotę Oskar Paluch zadebiutował z dziką kartą w Grand Prix Polski w Gorzowie. 19-latek w sumie uzyskał trzy punkty, pokonując m.in. Dominika Kuberę. Junior po zawodach wyliczał jednak błędy, które popełnił. - Popełniłem masę błędów. Starty nie były złe, ale na dystansie obierałem złe ścieżki - przyznaje w rozmowie z Interia Sport. Paluch z racji tego, że jest wychowankiem Stali Gorzów, nie może uciec od porównań do 5-krotnego mistrza świata. - Nie jestem drugim Zmarzlikiem. Idę własną drogą - podkreśla.

Szymon Makowski, Interia Sport: Za nami Twój pierwszy turniej Grand Prix w karierze, w którym rywalizowałeś jako pełnoprawny uczestnik zawodów.
Oskar Paluch, zawodnik Gezet Stali Gorzów: To dla mnie szczególne wyróżnienie. Cieszę się, że pourywałem parę punktów. Moim celem na przyszłość jest awans do cyklu Grand Prix.
Żużel. Tak wyglądały ostatnie godziny Oskara Palucha przed Grand Prix w Gorzowie
Masz w głowie jakieś konkretne wnioski na gorąco?
- Popełniłem masę błędów. Starty nie były złe, ale na dystansie obierałem złe ścieżki. Odjeżdżałem za szeroko, nie pilnowałem krawężnika i trochę tych punktów pogubiłem.
Tor chyba znacząco się różnił od tego, jaki panuje tutaj na co dzień.
- To prawda. Różnił się dosyć bardzo od ligowego. Tym bardziej jestem zadowolony, że w miarę sobie poradziłem.
Stresowałeś się przez ostatnie doby, co to dzisiaj będzie?
- Ująłbym to tak, że towarzyszył mi bardziej pozytywny stres. Z piątku na sobotę wracaliśmy z Lublina, więc mieliśmy przed sobą kawał drogi. Przespałem całą noc, byłem bardzo zmęczony. Od rana trzeba było być już na stadionie.
Żużel. Paluch wypalił wprost, "nie jestem Zmarzlikiem"
Jakbyś miał porównać emocje, które Ci towarzyszyły, gorzej było debiutować w PGE Ekstralidze czy w Grand Prix?
- Ciężko powiedzieć. Kiedy debiutowałem w Ekstralidze, to byłem dużo młodszy. To były moje pierwsze poważne zawody w życiu. Dziś już jestem starszy, trochę tych wyścigów mam na koncie. Stres był większy niż zwykle, ale zupełnie mnie nie paraliżował.
Za to porównania do Bartosza Zmarzlika na pewno do Ciebie docierają.
- Nie jestem drugim Zmarzlikiem. Ja jestem Oskar Paluch i chcę podążać własną ścieżką. Nie skupiam się na tym, żeby być takim jak on. Bartek już od najmłodszych lat był wybitny i teraz jest najlepszy na świecie. Tylko mu tego zazdrościć, a ja chcę być z roku na rok coraz lepszy, ale idę własną drogą.
Mimo wszystko jesteś najbardziej perspektywicznym juniorem z Gorzowa. Presja środowiska na pewno na Ciebie oddziałuje.
- Wydaje mi się, że mam dosyć chłodną głowę. Nieraz brakuje mi po prostu umiejętności. Zawsze trzymam rękę na wodzy, staram się nie podpalać. Presja w pewnym stopniu mi towarzyszy. W tym roku mam dużo bardziej odpowiedzialną rolę, bo zastępuję jeszcze zawodnika U24. Myślę jednak, że sobie z tym radzę.
Korzystasz z jakiejś pomocy psychologa?
- Każdy z nas potrzebuje takiej mentalnej pomocy. Jest ona bardzo ważna. Nie chodzi jednak, że sobie z czymś nie radzimy, tylko jest to ważne, żeby być skutecznym w najważniejszych wyścigach. Trzeba to wszystko sobie dobrze poukładać.


