Niewielu dawało jakiekolwiek szanse Stelmet Falubazowi na torze we Wrocławiu. Nikt jednak nie przypuszczał, że dojdzie do kolejnego pogromu z udziałem 7-krotnych mistrzów Polski. Betard Sparta wygrała aż 60:30. Kłopoty zielonogórzan zaczęły się już na starcie spotkania. Ratajczak stracił złoty silnik Zielonogórska para juniorów świetnie rozegrała pierwszy łuk, pędząc po podwójne zwycięstwo. Nagle na trzecim okrążeniu silnik Damiana Ratajczaka odmówił posłuszeństwa. 19-latek miał ten sprzęt specjalnie przygotowany na wrocławski obiekt. - W poprzednim roku podczas zawodów U24 spisał się bardzo dobrze - wyjaśnia nam Ratajczak. Gdyby nie ten nieszczęsny defekt, wynik Falubazu mógł być dużo lepszy. Wychowanek Unii Leszno był zmuszony przesiąść się na drugi motocykl, na którym porównywalną prędkość odnalazł dopiero na koniec zawodów. - Jest mi bardzo szkoda, bo ten defekt zaważył na wyniku. To był silnik Michała Marmuszewskiego, pasujący charakterystyką pod wrocławski tor. Chciałem na tej jednostce oprzeć całe zawody - tłumaczy. Tyle kosztuje kupno i serwis silnika żużlowego Nowy zawodnik Falubazu stracił również duże pieniądze. Koszt nowego silnika waha się między 30-40 tysięcy złotych. Jeśli chodzi o serwis, to kwota oscyluje w okolicach 10 tysięcy. Żużlowiec jest w stanie zarobić tyle w trakcie jednego spotkania lub nawet biegu. Dla juniora jednak każdy taki wydatek ma znaczenie. Ratajczak w kolejnych dwóch gonitwach przywiózł tylko jeden punkt na koledze z pary. W gruncie rzeczy był po prostu wolny. Przegrywając jednocześnie wyjścia spod taśmy nie miał szans na udany rezultat. Jak już wyżej wspomnieliśmy, dopiero w wyścigu nominowanym był w stanie zagrozić rywalom z Wrocławia. - Bałem się ryzykować diametralnymi zmianami w motocyklu. Po swoim drugim biegu dokonałem małej korekty i na nic się to zdało. Na wyścig nominowany poszliśmy w inną stronę i wyglądało to już dużo lepiej. Miałem też dużo lepszy dojazd. To dla mnie jedyny pozytyw z tego spotkania, że mogłem nawiązać walkę z Danielem Bewleyem - kończy.