Walka o Wiktora Przyjemskiego trwa. Platinum Motor Lublin i ebut.pl Stal Gorzów robią wszystko, żeby 18-latek wybrał ich ofertę. Dla Motoru angaż Przyjemskiego może oznaczać dominację w PGE Ekstralidze, dla Stali co najmniej włączenie się do walki o złoto. Jednak ten sezon pokazuje, że Ekstraliga nie jest potrzebna Przyjemskiemu do szczęścia. Kontrakt z Polonią sprawia, że zarabia fortunę Obecnie Wiktor ma w Abramczyk Polonii Bydgoszcz kontrakt na poziomie 350 tysięcy złotych za podpis i między 3 a 4 tysiące za punkt. Zdobył dotąd 183 punkty i 7 bonusów, co oznacza (zakładając wyższą stawkę), że z toru podniósł 760 tysięcy. Jak dołożymy kwotę za podpis, to wyjedzie 1,1 miliona złotych. A to nie koniec. Przyjemski robi średnio 11,5 punktu na spotkanie. Przed nim cztery mecze, więc jeszcze dołoży 46 punktów, co oznacza 184 tysiące złotych. To da roczny przychód 1,3 miliona złotych. Jak się ma taką kasę, to awans do Ekstraligi nie jest koniecznością. Zwłaszcza że żużlowcy mają wydatki. W 1. Lidze można ograniczyć koszty do pół miliona złotych. W Ekstralidze tak się nie da, bo trzeba mieć większy sztab, a do tego dochodzą inne wydatki. 700 tysięcy po stronie kosztów, to minimum, choć niektórzy wydają nawet i milion złotych. W 1. Lidze Przyjemski żyje jak pączek w maśle Łatwo można policzyć, że skuteczny pierwszoligowy zawodnik żyje sobie jak pączek w maśle. Przyjemski teraz, po obcięciu kosztów, ma nawet i 800 tysięcy. Za rok może mieć jeszcze więcej, bo po takim sezonie mógłby liczyć w 1. Lidze na kontrakt na poziomie pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt. Przy 240 punktach w sezonie, czyli powtórce tego roku, zarobiłby 1,7 miliona. Po odjęciu kosztów zostałoby mu 1,2 miliona. W Ekstralidze dostałby najpewniej 700 tysięcy złotych za podpis i 7 tysięcy za punkt, ale tam trudniej o zdobycze. W tej chwili najlepszy ligowy junior ledwo przekroczył 100 punktów. Jakby Przyjemski zdecydował się na awans do wyższej ligi i zdobył 100 punktów, to miałby przychód na poziomie 1,4 miliona złotych, ale koszty wyższe niż w 1. Lidze (minimum 700 tysięcy), więc z tego co by zarobił, zostałoby mu 700 tysięcy. Pół miliona mniej niż w 1. Lidze. Nie musi iść za kasą. Awans do tego nie jest mu potrzebny Jeśli idzie o pieniądze, to Przyjemski nie ma się po co ruszać. Innych pierwszoligowych zawodników bije na głowę, zdobywa dużo punktów i zgarnia kokosy. Zanim to samo zacznie robić w Ekstralidze, potrzebuje jednego, dwóch sezonów na przetarcie. Przenosiny do Ekstraligi teraz dałyby mu jedynie większy prestiż i możliwość sportowego rozwoju, bo jeździłby z lepszymi żużlowcami niż teraz. Jak będzie ambitny, to skorzysta. Choć z drugiej strony wielu ekspertów jest zdania, że dla Przyjemskiego będzie lepiej, jak zostanie w 1. Lidze, bo tam wciąż z powodzeniem może się rozwijać. A zyski może zatrzymać, żeby za rok, dwa mieć na grube inwestycje przed ewentualnym awansem do Ekstraligi.