18-krotny mistrz Polski już nie szuka nowego trenera. Jest zaskoczenie
O tym, że Piotr Baron po sezonie opuści Fogo Unię Leszno było wiadomo już od kilku tygodni. Klub miał dużo czasu, by znaleźć następcę. Rozważano różne opcje, na liście kandydatów byli Tomasz Bajerski, Mariusz Staszewski i Damian Baliński. Finalnie jednak działacze 18-krotnego mistrza Polski postawiali na kogoś innego. Dla wielu będzie to ogromne zaskoczenie.

Tata nowego trenera Unii Leszno przez całą karierę był związany z tym klubem. Uchodził za mistrza startów. W tym elemencie nie było na niego mocnych. Jego syn też miał niesamowity refleks. Teraz będzie mógł wykorzystać tę zdolność, prowadząc ekstraligowy zespół.
Unia Leszno rzuci go na głęboką wodę
O kim mowa? O Rafale Okoniewskim, który w Lesznie zostanie rzucony na głęboką wodę. 3 lata temu zakończył on zawodniczą karierę, a w tym sezonie pomaga Szymonowi Szlauderbachowi z Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
Mariusz Okoniewski, tata Rafała, spędził w Unii całą karierę. Przyszły trener Unii był jej zawodnikiem tylko przez rok. W sezonie 2002 zdobył z nią srebro.
Ryzykowna zagrywka 18-krotnego mistrza Polski
Postawienie na Okoniewskiego, przy całym szacunku dla jego sportowych dokonań, to ryzykowna zagrywka. Nie ma on żadnego doświadczenia w prowadzeniu drużyny. Wiemy, że ma ściśle współpracować z kierownikiem Mateuszem Gryczką, że będzie mógł liczyć na pomoc trenera Romana Jankowskiego, co nie zmienia faktu, że potrzebuje czasu, żeby się z nową rolą oswoić.
Bo prowadzenie zespołu to nie jest łatwa sprawa. Na pewno atutem Okoniewskiego będzie to, że dopiero co zakończył karierę i jest na bieżąco z tematami sprzętowymi. Ma orientację w światku tunerów, może sporo podpowiedzieć w sprawie ustawień i doboru silników.
Okoniewski jest absolutnym "świeżakiem"
W temacie taktycznych roszad Okoniewski jest jednak absolutnym "świeżakiem". Na szczęście dostaje do prowadzenia zespół bezkonfliktowy, więc to może mu pomóc.
Niewykluczone, że do sztabu Unii dołączy jeszcze Damian Baliński, bo w trakcie sezonu jest tyle roboty, że dwóch trenerów (Okoniewski, Jankowski), to może być za mało.












