Na ostatni w tym roku towarzyski turniej juniorski w Rybniku przyjechało dwóch nastolatków z Rzeszowa. 16-letni Nikodem Chorzępa przyjechał z tatą. Razem z nimi byli 19-letni Konrad Mikłoś, który miał do pomocy 16-latka Piotr Nowaka. Cały wyjazd tak skonstruowanej ekipy pewnie przeszedłby bez echa, gdyby nie kraksa na torze, po której Chorzępa wylądował w szpitalu ze złamanym żebrem i urazem palca. Kto nie zna szczegółów, ten wini Stal za brak profesjonalizmu Od jednej z osób, która była na tamtych zawodach w parku maszyn słyszymy, że to chyba nie jest poważne, że dwóch nastolatków przyjeżdża na zawody bez profesjonalnej opieki klubu. Pan Chorzępa, tata kontuzjowanego zawodnika, o żużlu, o przygotowaniu sprzętu nie ma prawie żadnego pojęcia. Ten wyjazd, ze szkoleniowego punktu widzenia, nie miał żadnego sensu. Chorzępa pojechał do Rybnika, bo musiał wyrobić odpowiednią liczbę startów, żeby otrzymać licencję. Stal zgodę na ten wyjazd dała. Menadżer klubu Paweł Piskorz mówi nam jednak, że przy pierwszym podejściu nie było zgody, ale tata Nikodema nalegał, bardzo mu zależało, więc Stal się ugięła. Teraz poniekąd może tego żałować, bo postronnym osobom widok dwóch dzieciaków z tatą i trzecim dzieckiem do pomocy wydał się co najmniej dziwny, a zważywszy na wypadek Chorzępy mocno kontrowersyjny. Stal za pierwszym podejściem nie wydała zgody - Mówiliśmy tacie Nikodema, że jeśli straci licencję, to nie będzie problemu, bo odnowi ją wiosną. Tłumaczyliśmy, że my nie możemy jako klub nikogo wysłać na zawody do Rybnika, bo jest po sezonie i dopiero kompletujemy sztab. W końcu jednak ulegliśmy pod naciskiem taty - tłumaczy nam Piskorz. Stal nie ma w tej chwili ani trenera, ani kierownika drużyny. Tym pierwszym ma być Dawid Lampart, ale formalności musi stać się zadość. Dlatego Lampart nie mógł pojechać z nastolatkami do Rybnika. - Gdy tylko dowiedzieliśmy się o wypadku, dzwoniliśmy do taty Nikodema, ale mówił, że niczego nie potrzebują, że syn ma dobrą opiekę - dodaje Piskorz. Chorzępa miał szczęście w nieszczęściu, że prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek sprawdza się w trudnych chwilach. Gdy Chorzępa trafił na oddział pediatrii szpitala w Rybniku, to Mrozek załatwił konsultację u specjalistów w Piekarach. Wykluczono uraz kręgosłupa. Nie zmienia to faktu, że takie sytuacje nie powinny mieć więcej miejsca. Dzieci nie powinny jeździć bez opieki klubu na zawody. Jeśli jest tak, jak mówi menadżer Piskorz, to w Stali mogą żałować, że kategorycznie nie odmówili wydania zgody. Czytaj także: Traktorzysta z karą za złamanie zasad etyki. Prosił o raty