Sebastian Zwiewka, Interia: We wrześniu będziesz świętował dopiero swoje 14. urodziny, a już zostałeś wicemistrzem świata do lat 16. To wielki sukces i spełnienie marzeń, czy po świetnym występie w półfinale odczuwasz lekki niedosyt?Maksymilian Pawełczak, wicemistrz świata do lat 16: Oczywiście, że po fakcie czuję lekki niedosyt, jednak od samego początku chciałem przejść półfinały, a w finale po prostu dobrze się zaprezentować. Nie skupiałem się na końcowej pozycji. Takie były moje cele. Staram się unikać dodatkowej presji i traktować każde zawody jak trening czy zabawę. Tata zawsze mówi, że zawody są jak trzy treningi i też tak do tego podchodzę.Stresowałeś się przed tymi zawodami?- Czułem presję z uwagi na to, że reprezentowałem Polskę. Starałem się jednak zamienić to w pewnego rodzaju motywację. Tory w Szwecji są zupełnie inne niż w Polsce. W trzech pierwszych wyścigach szukałem odpowiednich przełożeń. Przed powtórką trzeciego biegu z całym zespołem postanowiliśmy zaryzykować i zastosowaliśmy duże zmiany w konfiguracji sprzętu, co bardzo się opłaciło.Wicemistrzostwo świata już jest. Następny cel?- Bardzo chciałbym wziął udział w mistrzostwach Europy w Rydze i godnie reprezentować Biało-Czerwone barwy.Jesteś już rozpoznawalny na mieście, czy ludzie poznają cię tylko na stadionie Polonii?- Dzięki żużlowi mam w Bydgoszczy bardzo duże grono znajomych, także wśród kibiców. Nie uważam jednak, że jest to rozpoznawalność na mieście. Maksymilian Pawełczak wybrał żużel. Dlaczego? Dlaczego postanowiłeś zostać żużlowcem? Nie chciałeś spróbować sił w innej dyscyplinie sportu?- Wcześniej trenowałem również piłkę nożną. Z uwagi na brak czasu i częste wyjazdy skupiłem się tylko na sportach motorowych. W żużlu najbardziej podoba mi się prędkość, adrenalina, a także to, że z każdym przejechanym okrążeniem czuję się lepszym zawodnikiem. Ten sport strasznie uzależnia!Jak trafiłeś do żużla? Opowiedz trochę o swoich początkach.- Wszystko zaczęło się jak miałem 6 lat. Na pikniku pitbike'owym miałem możliwość zrobienia kilku kółek na torze crossowym. Później chciałem jeździć już coraz więcej. Tata zabrał mnie do szkółki mini żużla, którą prowadził trener Jacek Woźniak i tak ruszyliśmy równolegle z żużlem i pitbike'ami. Pamiętam, że największą karą dla mnie były odwołane treningi lub zła pogoda. Wkręciłem się od samego początku.Komu najwięcej zawdzięczasz? - Oczywiście, że na pierwszym miejscu wymienię rodziców, którzy poświęcili się dla mojej pasji. Żużel to pasja. Jestem również bardzo wdzięczny trenerowi Jackowi Woźniakowi, jak i całej PitBike’owej rodzinie.Mówisz o pasji, ale żużel to też spore wydatki.- Nie byłoby mnie w żużlu, gdyby nie pomoc moich sponsorów. Za te sprawy odpowiedzialni są rodzice. Mogę im z tego miejsca jedynie bardzo podziękować, bo wiem, że przez moją zajawkę musimy zrezygnować z wielu rzeczy, np. z wakacji. Próbował oszukać. Jeszcze nabawił się kontuzji Wicemistrz świata do lat 16 mówi o idolach i marzeniach Na kim się wzorujesz i dlaczego?- Moimi idolami są: Bartek Zmarzlik, Dan Bewley i oczywiście Wiktor Przyjemski. Bartek jest najlepszym żużlowcem na świecie, z Danem udało mi się porozmawiać podczas Grand Prix w Malilli, zaraził mnie pozytywną energią, a Wiktor to mój lokalny wzór do naśladowania. Podpatruję go przy każdej możliwej okazji.Właśnie chciałem zapytać o Wiktora. On jest od ciebie starszy tylko o cztery lata. Jak obserwujesz jego jazdę z bliska i widzisz jego rozwój, to czujesz, że w sporcie można osiągnąć naprawdę wiele?- Zdecydowanie tak! Wiktor jest dla mnie wzorem do naśladowania i fajnie byłoby kiedyś jeździć razem z nim dla bydgoskiej Polonii.Jakie cechy powinien mieć świetny zawodnik?- Przede wszystkim musi być wytrwały i zdeterminowany. Można mieć trudny sezon, kontuzje czy problemy sprzętowe. Wtedy jednak trzeba zacisnąć zęby i walczyć do końca. Bez tych cech daleko nie zajedziesz.Marzenie związane z żużlem?- Trzeba mierzyć wysoko, dlatego ja marzę o tym, żeby kiedyś zostać mistrzem świata. Fala krytyki spadła na sędziego z Ukrainy. Media go nie oszczędzają Pawełczak o szkole Nie samym żużlem żyje niespełna 14-latek. Masz jakieś hobby, jak spędzasz wolny czas?- Moim hobby jest wędkarstwo. Każdą wolną chwilę staram się spędzać z wędką. Pozwala mi to się odstresować i wyciszyć.Trudno pogodzić sport żużlowy z nauką? Jak idzie ci w szkole, jakie przedmioty najbardziej lubisz?- Nie jest lekko. Staram się nie odstawać w szkole i znaleźć czas na zajęcia pozalekcyjne. Często jednak uczę się zdalnie z bratem, np. wracając z zawodów. Mogę się pochwalić wynikiem z testów z języka angielskiego na poziomie 95 proc. To właśnie angielski - i może jeszcze informatyka - są moimi ulubionymi przedmiotami.Twoi rówieśnicy mają więcej czasu na przyjemności od ciebie. Ty za to masz dużo obowiązków. Nie zazdrościsz im takiego beztroskiego życia?- Ale moje obowiązki są dla mnie przyjemnością. Codziennie uczę się żużla, zdobywam wiedzę także o samym sprzęcie. Nie ma czasu na nudę, a na beztroskę mogę sobie pozwolić po sezonie.