Fatalna sytuacja finansowa w bydgoskim żużlu znana jest już od kilku lat i za każdym razem miasto wyciągało w stronę klubu pomocną dłoń. Aktualnie Polonia potrzebuje do końca lutego kwotę 1,5 miliona złotych, na spłatę zobowiązań za ubiegłoroczny sezon. W przeciwnym razie może nie otrzymać licencji na starty w 1. lidze i w najgorszym wypadku może ogłosić upadłość. Wszystko zaczęło się w 2012 roku, kiedy to na koniec sezonu okazało się, że Polonia ma 2,5 miliona złotych strat. Na ówczesne zadłużenie klub wziął kredyt, a miasto zostało gwarantem jego spłaty. Raty miały być wpłacane raz w roku w kwocie po 500 tysięcy. Sytuacji finansowej nie poprawił nowy prezes Jarosław Deresiński, który nie tylko nie zapłacił pierwszej raty kredytu, ale zadłużył klub o kolejny milion. Rok temu w Polonii wprowadzono więc plan naprawczy, który w ciągu kolejnych kilku lat miał wyprowadzić klub z kłopotów. Założono w nim, że rozpocznie się spłata kredytu, a zespół będzie starał się utrzymać w 1. lidze. Prezesem został dotychczasowy prokurent spółki Andrzej Polkowski. Miasto postanowiło, iż przez najbliższe trzy sezony (2014-2016) dotować będzie Polonię kwotą po dwa miliony złotych każdego roku. Dodatkowym zastrzykiem gotówki dla bydgoskiego klubu miało być zorganizowanie w 2014 roku jednego z turniejów o żużlową Grand Prix oraz barażu i finału Drużynowego Pucharu Świata. Pierwsze zawody okazały się frekwencyjną porażką, gdyż na trybunach zasiadło zaledwie około 4 tysięcy widzów. Nieco lepiej było podczas DPŚ. Mimo to obie imprezy nie tylko nie przyniosły zysków, a zakończyły się kolejną dziurą w kasie. Klub zwrócił się więc z prośbą do bydgoskiego ratusza o dodatkowe pieniądze w wysokości 1,5 miliona złotych. Jest to kwota potrzebna do spłaty zobowiązań powstałych w trakcie nieudanych zawodów GP i DPŚ, spłaty pierwszej raty kredytu oraz innych kosztów związanych z działaniem klubu, w tym rozliczenia z zawodnikami i innymi podmiotami. Sprawą zajęła się w pierwszej kolejności Komisji Sportu i Turystyki, a w środę dyskusję na temat ewentualnego dofinansowania i przyszłości żużla w Bydgoszczy podjęto podczas sesji Rady Miasta. Wszystko z uwagi na fakt, iż pieniądze są potrzebne Polonii do końca lutego. Radni byli podzieleni w swoich opiniach. Jedni skłaniają się ku dokapitalizowaniu żużlowej spółki, inni są zdecydowanie przeciwni. "Na komisji sportu byli ludzie związani z żużlem, działacze, prezesi, a także kibice. Nikt z obecnych na sali nie przedstawił recepty na problem, który nas trapi. Ciężko jest podawać tlen pacjentowi, który tak naprawdę potrzebuje już tylko morfiny. Gdy zapytałem konkretnie o budżet na nowy sezon, uzyskałem odpowiedź, że wydatki planowane są na poziomie 2,7 miliona złotych, a po stronie przychodów 2,8 miliona. Czyli już planujemy budżet na przysłowiowym styku, a w ogóle nie była brana kwestia spłaty zobowiązań za poprzednie lata" - powiedział podczas sesji Rady Miasta przewodniczący Komisji Sportu i Turystyki Maciej Zegarski. Jak podkreślił, władze Polonii nie mają także pomysłu jak pozyskać środki poza wyciągnięciem po raz kolejny ręki do miasta, czyli w sumie mieszkańców. Przeciwnikiem dokapitalizowania żużlowej spółki jest prezydent Bydgoszczy. - Przychody przez klub nie są osiągane, a koszty najczęściej przekraczane. Tak jest co najmniej od trzech lat, więc sytuacja jest zła. Przez ostatnie cztery lata Polonia otrzymała najwięcej środków ze wszystkich bydgoskich klubów w różnej formie. Jest to kwota ponad 16 milionów złotych. Jednocześnie co roku wyniki finansowe były ujemne, od miliona do kilku milionów złotych. Miasto w różny sposób, poprzez dotacje, promocje, dokapitalizowanie, wyciągało pomocną dłoń. Tym razem taki ruch klubowi już nie pomoże - powiedział Rafał Bruski. Prezydent przypomniał także, iż ratusz podjął rok temu próbę sprzedaży żużlowej spółki, zorganizowany został także okrągły stół w sprawie czarnego sportu w mieście. Nic z obu tych inicjatyw nie wyszło, więc zdaniem Bruskiego nie ma przesłanek, by w klubie było lepiej. Podkreślił jednak, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami klub otrzyma z kasy miasta obiecaną coroczną dotację, ale nic więcej. - Deklaruję kontynuację tego, co zapowiedziałem dwa lata temu, czyli coroczne wsparcie w formie dotacji kwotą 2 milionów złotych. W pozostałym zakresie klub musi radzić sobie sam. Uważam, że jest to kwota, która przy racjonalnym gospodarowaniu powinna wystarczyć. Mogę złożyć także deklarację, że każdy kto będzie chciał żużel w Bydgoszczy prowadzić, będzie mógł na takie wsparcie liczyć - dodał Bruski. Wszystko wskazuje więc na to, że bydgoska Polonia nie ma co liczyć na dodatkowe środki, a to oznacza brak licencji na starty w 1. lidze żużlowej (obecnie klub ma licencję warunkową) i ostatecznie upadłość spółki.