Tak mogą ograć Zmarzlika i zabrać mu złoto. Polak w opałach
Brady Kurtz nie daje za wygraną i goni Bartosza Zmarzlika w klasyfikacji cyklu Grand Prix. Na trzy rundy przed końcem Australijczyk traci do Polaka dziewięć punktów i jest w gazie. Ma też przewagę psychologiczną, bo wygrał dwa ostatnie turnieje. Szaleje na silnikach od Ashleya Hollowaya, który marzy o przerwaniu dominacji Ryszarda Kowalskiego, którego klienci od siedmiu lat nieprzerwanie sięgali po złote medale. Zmarzlik, jeśli straci tytuł, może stać się ofiarą wojny technologicznej.

Kiedy Bartosz Zmarzlik wygrał drugi z turniejów Grand Prix w Manchesterze, czyli na domowym torze Brady'ego Kurtza, wydawało się, że nikt i nic nie zatrzyma Polaka w drodze po kolejny tytuł mistrza świata. Tymczasem Australijczyk odpowiedział w najmocniejszy sposób. Najpierw wygrał w Gorzowie, a teraz w Malilli. Odrobił cztery punkty i zyskał nadzieje, że jeszcze w tym roku może odwrócić losy tytułu na swoją korzyść.
Powiedział, że zrobi z Kurtza mistrza świata
Wicelider klasyfikacji Grand Prix fruwa w tym roku na silnikach Ashleya Hollowaya. Historia obu panów jest o tyle ciekawa, że tuner mieszkający w Bydgoszczy zapowiedział przed sezonem, że jego klient będzie bił się w tym roku o mistrzostwo. Pewnie nie wszyscy wzięli te słowa na poważnie, bo w tamtym momencie mówiliśmy przecież o zawodniku z zaplecza PGE Ekstraligi.
Jednak Kurtz rozwija się bardzo szybko, a kolejnymi zwycięstwami zyskuje dużą pewność siebie. To między innymi efekt bardzo szybkiego sprzętu od Hollowaya. W tym wszystkim chodzi nie tylko o złoto dla Australijczyka, ale także o przerwanie dominacji Ryszarda Kowalskiego, którego klienci złote medale zdobywali nieprzerwanie od 2018 roku.
To za sprawą Taia Woffindena, Artioma Łaguty oraz Bartosza Zmarzlika. Teraz to Polak jest numerem jeden w stajni Kowalskiego i jego najważniejszym klientem. Co ciekawe, akurat Zmarzlik w tym roku jest bardzo szybki i nie ma większych problemów. W lidze jedzie świetnie, a w Grand Prix tylko raz w Warszawie nie dojechał do finału. Rok temu pomimo kłopotów sprzętowych obrona tytułu przyszła mu dużo łatwiej. Teraz zyskał godnego rywala.
Zmarzlik ma przewagę, ale Kurtzowi sprzyja kalendarz
Można by powiedzieć, że aktualnie Zmarzlik i Kurtz są porównywalnie szybcy, więc o mistrzostwie mogą zadecydować detale. Bartosz ma dziewięć punktów przewagi, a to dość sporo biorąc pod uwagę fakt, że do końca zmagań pozostały trzy turnieje.
Z drugiej zaś strony czeka nas jeszcze runda we Wrocławiu, czyli domowym torze Kurtza. Tam teoretycznie może szukać swojej szansy na ogranie Zmarzlika. Polak też czuje się tam dobrze, ale nie zawsze jest perfekcyjny od A do Z. Dwie kolejne rundy odbędą się zaś w Rydze i Vojens. To w Danii, przy okazji ostatniego turnieju, poznamy najpewniej mistrza świata.


