Reprezentacja bez trenera. Nie wytrzymał, wskazał następcę. "Ma charyzmę"
Trener Rafał Dobrucki zrezygnował z pracy z reprezentacją Polski. - Dziękuję za 14 lat pracy, a mojemu następcy życzę samych sukcesów - napisał były już selekcjoner, żegnając się z kadrą. - A teraz związek ma kłopot - mówi Marek Cieślak, poprzednik Dobruckiego w kadrze. Bo choć ruszyła giełda nazwisk, to zdaniem Cieślaka niełatwo będzie wybrać następcę. - To musi być ktoś mądry, z nazwiskiem i sukcesami. Ja mam jednego kandydata - przyznaje.

13 października Rafał Dobrucki złożył rezygnację z pracy z kadrą. W ciągu 14 lat pracy z reprezentacją juniorów, a potem także pierwszą drużyną, zdobył 30 medali. Tym ostatnim było srebro w SON. Dla PZM decyzja Dobruckiego była szokiem. Starano się go zresztą przekonać, żeby został, ale ten był nieugięty. Zaraz mają się rozpocząć poszukiwania następcy. Giełda nazwiska już ruszyła.
Trener Marek Cieślak wskazał następcę Dobruckiego
- Nie będzie łatwo znaleźć nowego selekcjonera - uważa Marek Cieślak, który zajmował się kadrą przed Dobruckim. - To musi być ktoś mądry i doświadczony. Trenerem reprezentacji nie może też zostać ktoś bez nazwiska i bez osiągnięć sportowych. Ja widzę tylko jednego kandydata.
- Według mnie Piotr Baron byłby dobrym trenerem kadry. Ma charyzmę i sukcesy w lidze w trzech różnych klubach. Właśnie zdobył mistrza z Apatorem, a wcześniej wygrywał ligę z Unią Leszno, a w Sparcie Wrocław też miał swoje pięć minut. Pytanie, czy będzie chciał i czy będzie miał możliwość, bo przecież wiąże go kontrakt z Toruniem - przypomina Cieślak.
Decyzja Rafała Dobruckiego nie była dla niego zaskoczeniem
Jeszcze za czasów Cieślaka to wyglądało tak, że trener kadry mógł łączyć tę funkcję z pracą w klubie. - Teraz to wszystko zostało strasznie rozbudowane. Są turnieje zaplecza kadry juniorów, wiele różnych zawodów mistrzowskich, wyjazdy na Grand Prix. Jakby Baron miał się tym zająć, to musiałby dostać asystenta, który by mu pomagał - ocenia były selekcjoner.
Cieślak zdradza przy okazji, że jego decyzja Dobruckiego wcale nie zaskoczyła. - Dobrucki nie jest głupim facetem. On wie, że za rok może być ciężko o złoto w DPŚ na PGE Narodowym. Tam będzie sztuczny tor, który nawet Zmarzlikowi nie pasuje. A tegoroczny SON pokazał, że nawet obecność mistrza świata i mistrza Europy w składzie nie daje gwarancji na złoto. Poza tym ta robota to presja i hejt spadający na człowieka. Dobrucki też obrywał, często niesłusznie. Oczywiście, że popełniał błędy. Niepotrzebna była ta awantura z Janowskim na ostatnim zgrupowaniu. To mu fanów nie przysporzyło. Jednak nie wolno przesadzać. On naprawdę dużo zrobił dla kadry.
Ewakuował się. Za rogiem czai się Falubaz
Zdaniem naszego rozmówcy Dobrucki uznał, że lepszego momentu na rozwód z reprezentacją nie będzie. - Ewakuował się. Właściwie ocenił ryzyko związane z przyszłorocznym finałem DPŚ. Dodatkowo od jakiegoś czasu mówi się o ofercie Falubazu, więc wszystko się dobrze układa - komentuje Cieślak.
Falubaz na pewno skontaktuje się z Dobruckim, o ile już prezes Adam Goliński tego nie zrobił. Zielonogórzanie dwa tygodnie temu dostali od Dobruckiego odmowę, ale okoliczności się zmieniły. Poza tym poszukiwania następcy Piotra Protasiewicza dotąd nie skończyły się sukcesem, więc telefon do Dobruckiego wydaje się czymś oczywistym. A jeśli chodzi o reprezentację, to poza wskazanym przez Cieślaka trenerem Baronem mówi się też o tym, że oferty mogą dostać Stanisław Chomski, Robert Kościecha czy Jarosław Hampel.












