Kurtz nas okłamał. Dudek powiedział całą prawdę o tym co stało się w finale
Polacy znów nie zdobyli złota w finale SON, a na jaw wychodzą kolejne fakty. Okazuje się, że Brady Kurtz nas okłamał. Jacek Frątczak zadzwonił zresztą do Patryka Dudka, żeby porozmawiać o tym, co stało się w sobotę w Toruniu i tylko upewnił się w tym, że miał rację. Nie tylko co do Kurtza, ale i też innych okoliczności. Już wiemy, co zgubiło Biało-Czerwonych. Te doniesienia brzmią sensacyjnie.

Wygląda na to, że kolejny przegrany finał SON szybko przestał być zagadką. Już wiemy, dlaczego Biało-Czerwonym znów nie udało się zdobyć złota. Jacek Frątczak, żużlowy menadżer szybko zdiagnozował przyczynę. Zadzwonił też do reprezentanta Polski Patryka Dudka i tylko utwierdził się w przekonaniu, że ma rację.
Reprezentanci Polski wyładowani niczym baterie
Frątczak w rozmowie z polskizuzel.pl daje jasno do zrozumienia, że w finale SON rozgrywanym 4 października nie mogliśmy liczyć na więcej. - Kalendarz nie był dla nas szczęśliwy. I mam tu na myśli stronę mentalną. Te zawody odbyły się po finale DMP, który dość głęboko spenetrował psychikę naszych liderów. Obaj tam startowali i tylko oni sami wiedzą, ile kosztował ich mentalnie ten wycisk.
- Dodatkowo Dudek był w finale zbijany przez rywali niczym bila. Tam musiało dojść do naturalnego rozprężenia. Patryk i Bartosz zostali wyeksploatowani fizycznie i psychicznie. Dlatego uważam, że lepszym terminem byłby lipiec. Wtedy mielibyśmy więcej atutów. Nasi zawodnicy nie byliby rozładowani, jak słaba bateria - komentuje Frątczak.
Dudek nie był sobą, a Kurtz nas oszukał
A jeśli chodzi o rozmowę z Dudkiem, to wyszło na jaw, że w finale nie był sobą. A już na pewno nie był tym zawodnikiem, który w Ekstralidze wykręcił na Motoarenie (tam odbył się finał SON) kosmiczną średnią. W boju złoto Dudkowi uciekły ustawiania i nie był w stanie odnaleźć ich na nowo. Zdaniem Frątczaka to była naturalna reakcja po wybuchu emocjonalnym, jakim był finał ligi. Po czymś takim trudno utrzymać na dłużej koncentrację. Dudkowi też to się nie udało.
Jest jeszcze coś, na co ekspert zwraca uwagę. Chodzi o Brady'ego Kurtza, który okazał się lokomotywą Australijczyków w finale. Wygląda na to, że Kurtz wszystkich nas oszukał, kiedy po przegranym finale Grand Prix mówił, że jest zadowolony z tego, co osiągnął jako debiutant.
Kurtz chciał pokazać Zmarzlikowi, kto jest lepszy
- I choć mówił, że jest zadowolony, to nie był. Tak skoncentrowanego Kurtza, jak w SON, to ja nigdy nie widziałem. On był bardziej głodny od naszych. Chciał ukoić przegraną w Grand Prix. Tam była podwójna motywacja - przekonuje Frątczak, dając do zrozumienia, że Kurtz chciał udowodnić sobie i Zmarzlikowi, że to on jest najlepszym i najszybszym zawodnikiem sezonu 2025.
Frątczak dodaje, że 4 października Polska nie była w stanie pokonać Australii, choć trener Rafał Dobrucki zrobił jego zdaniem wszystko książkowo. Idealnie dobrał skład i pola startowe. W tym terminie nasi byli jednak rozładowani, a rywale mieli większy głód sukcesu.











