13-latek zmiótł konkurencję. "To nic nie znaczy, to jeszcze dziecko"
Rok temu został mistrzem świata i Europy. W tym dołożył kolejny tytuł i zmiótł konkurencję na krajowym podwórku. Przegrał tylko dwa biegi z osiemnastu. W Rybniku już czekają na 16. urodziny Franka Szczyrby, bo wtedy będzie mógł wystąpić w lidze. A talent ma olbrzymi. - To nic nie znaczy, to jeszcze dziecko. Jeśli ma dar od Boga, to zrobi karierę, ale nic na siłę - zauważa ojciec młodego żużlowca.

W wieku 12 lat Franciszek Szczyrba został mistrzem świata i Europy. Teraz ma 13 lat i kolejne puchary na półce. W mistrzostwach świata nie mógł wystartować, bo odbyły się 3 dni przed jego urodzinami. Drugi raz został jednak mistrzem Europy. Został też mistrzem Polski. W cyklu trzech turniejów zdobył 50 punktów na 54 możliwe do zdobycia. Zmiótł konkurencję.
ROW Rybnik już czeka na debiut Franka Szczyrby w lidze
W ROW-ie Rybnik już pieją z zachwytu. Padają porównania do innego złotego dziecka z Polonii Bydgoszcz Maksymiliana Pawełczaka. Już da się usłyszeć, że jak Szczyrba wskoczy do składu, to ROW nie tylko wróci do PGE Ekstraligi, ale i będzie rozdawał w niej karty, a kibice będą bili się o miejsca na stadionie.
- Bez przesady. To nic nie znaczy, to jeszcze dziecko. Jeśli Franek ma dar od Boga, to zrobi karierę, ale nic na siłę - tak Marek Szczyrba, tata żużlowca, tonuje nastroje. - Jeszcze nie tak dawno zastanawialiśmy się, czy Franek nie powinien pójść w narciarstwo alpejskie. Za chwilę zresztą pojedziemy w góry. A na razie syn nadrabia zaległości w szkole.
W szkole Szczyrba ma lepszą średnią niż na żużlu
- Franek chodzi do siódmej klasy szkoły podstawowej. Jak mu idzie? Nie najgorzej. Ja jestem zły, jak złapie trójkę, żona złości się przy czwórce. To się jednak rzadko dzieje, bo Franek ma średnią 5,1. Wyższą niż w żużlu. Zobaczymy, co będzie dalej, bo teraz wchodzi w ten wiek buntu. Na razie problemów wychowawczych nie sprawia. Czasem pokłóci się z bratem, ale to nic wielkiego - opowiada tata młodego mistrza.
- A jeśli chodzi o przyszłość, to nikt z nas nie wie, co będzie. My się do Pawełczaka nie porównujemy. Fajnie by było, żeby z Frankiem wyszło podobnie, żeby przed szesnastymi urodzinami całe miasto czekało na jego debiut. Nikt nie wie jednak, jak naprawdę będzie. Dla mnie jako ojca najważniejsze jest, żeby dalej było zdrowo i bezpiecznie, żeby nie miał jakiejś potężnej kraksy - komentuje Marek Szczyrba.
"Talent nic nie znaczy". Marek Szczyrba o karierze syna
Ojciec żużlowca ma duży dystans do tego, co ludzie mówią o jego Franku. Nie lubi, kiedy ktoś mówi, że ma talent. - To tylko śrubuje oczekiwania, a niewiele znaczy. Talent bez pracy nic nie daje. Wielu już było takich, co mieli potencjał, a kończyło się to źle. Franek już ma konto na Fejsie, ale mam nadzieję, że nie czyta tego, co o nim mówią. A jeśli czyta, to podobnie jak ja, ma do tego dystans i wie, że musi ciężko pracować na swoje.
Odkąd Franek został żużlowcem, to cała rodzina żyje tym sportem, a część domowego budżetu idzie na zakup sprzętu i części. - Już dawno przestałem liczyć, ile na to wydajemy. To się robi dla dziecka, to ma być zabawa. Z drugiej strony wiadomo, że żużel nie jest sportem masowym i bez wsparcia rodziców taki chłopak niewiele mógłby zrobić. Dlatego pomagamy. Nie ma jednak presji. Jak powiedziałem, jeśli Franek ma dar od Boga, to zrobi karierę - kończy Marek Szczyrba.











