Znany polski działacz dotrzymał obietnicy. Postawił to sobie za punkt honoru
Mniej więcej rok temu o tej samej porze Maksym Drabik znajdował się w ogromnych tarapatach. Jeden z najgorszych sezonów w karierze, a atmosfera wokół żużlowca najlepsza nie była. Wtedy prezes Krzysztof Mrozek postawił sobie za punkt honoru, by sprowadzić do siebie Drabika i go odbudować. Choć Innpro ROW Rybnik w PGE Ekstralidze się nie utrzymał, to Polak zanotował sezon życia. Legendarny działacz udowodnił, że nie rzuca słów na wiatr, a 27-latek ma dług wdzięczności u prezesa za uratowanie kariery.

INNPRO ROW Rybnik spadł z PGE Ekstraligi i rozpoczął kompletowanie składu na rozgrywki Metalkas 2. Ekstraligi. Jednoroczna przygoda w elicie miała słodko-gorzki smak. Nikt realnie nie oczekiwał utrzymania, ale zespół potrafił sprawić kilka niespodzianek i wygrać parę spotkań. Największą radością dla kibiców była jednak postawa Maksyma Drabika - zawodnika, który po trudnych latach odzyskał blask i znów stał się jednym z najbardziej widowiskowych żużlowców w lidze.
Rozmienił się na drobne. Drabik był na zakręcie kariery
Mniej więcej rok temu o tej samej porze Maksym Drabik znajdował się w ogromnych tarapatach. Jeden z najgorszych sezonów w karierze, brak formy i rosnąca frustracja. W Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa rozmienił się na drobne, gdyż nie przypominał zawodnika, który kilka lat wcześniej błyszczał na torach PGE Ekstraligi.
Zamiast walki o czołowe miejsca, pojawiły się pytania o przyszłość. W Częstochowie liczono, że Polak stanie się liderem zespołu, tymczasem coraz częściej notował gorsze mecze. Można było zauważyć, że był to moment, w którym jego kariera się zaczęła załamywać. Miał nawet problemy, by znaleźć pracodawcę w PGE Ekstralidze.
ROW Rybnik sięgnął po desperacki ruch
Gdy INNPRO ROW Rybnik w 2024 roku sensacyjnie awansował do PGE Ekstraligi po wygranym finale z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, w klubie zapanowała euforia, ale i poważny problem. Na rynku transferowym praktycznie nie było już wolnych zawodników. Wobec tego prezes Krzysztof Mrozek miał bardzo trudne zadanie, by skleić coś sensownego na elitę.
Prezes ROW-u postanowił zaryzykować i sprowadził Maksyma Drabika. To był ruch z gatunku tych bardzo ryzykownych. Niektórzy mówili, że rozsadzi klub od środka, a inni widzieli w tym ostatnią szansę na odbudowę dla żużlowca. Sam Mrozek jasno postawił sobie cel, że odbuduje Drabika i dzięki niemu znowu będzie jednym z najlepszych.
Odbudowany Drabik odpłacił Mrozkowi z nawiązką
Sezon 2025 był dla Maksyma Drabika prawdziwym przełomem. Polak pojechał najlepszy rok w swojej karierze, regularnie dostarczając punkty i w wielu spotkaniach ciągnął wynik Rybnika niemal w pojedynkę. Choć ROW nie zdołał utrzymać się w elicie, to sam zawodnik odzyskał dawną pewność siebie i status jednego z najefektywniejszych żużlowców ligi.
Bez zaufania prezesa Mrozka i jego wiary w zawodnika, Drabik mógłby dzisiaj być w zupełnie innym miejscu. ROW zyskał lidera, dzięki czemu wygrał kilka spotkań, a Drabik się odbudował. Jedno jest pewne, ma on dług wdzięczności u prezesa Mrozka. To pokazuje, że warto współpracować z legendarnym działaczem.












