Włókniarz przerywa milczenie ws. składu. Został 1 procent, szykują niespodziankę
Za kilka dni otwiera się okno transferowe, a Włókniarz Częstochowa dotąd nie ogłosił choćby jednego nazwiska ze składu na 2026. Z klubem pożegnali się Jason Doyle, Piotr Pawlicki i Kacper Woryna, a nowych twarzy, jak nie było, tak nie ma. Nic dziwnego, że Włókniarz postanowił zabrać głos ws. nowej drużyny. Kuriozalne oświadczenie nie spotkało się jednak z dobrym odbiorem. Jeden z kibiców podał w komentarzu cały skład i nie zostawił na nim suchej nitki.

- Zdajemy sobie sprawę, że czekacie na informacje dotyczące składu, licencji oraz karnetów. Gwarantujemy, że codziennie pracujemy nad każdym z tych zagadnień. Na dniach pierwsze informacje - komunikat tej treści wisi na fanpage'u Włókniarza Częstochowa od niedzieli.
Włókniarz tylko rozsierdził kibiców
Klub chciał uspokoić, a tylko rozsierdził kibiców. Większość z nich ma serdecznie dosyć tego, co dzieje się wokół Włókniarza. Mało kogo obchodzi, że nowy właściciel Bartłomiej Januszka spłaca w tej chwili zadłużenie zostawione przez poprzednika. Wychodzenie na finansową prostą mało kogo interesuje. Liczy się skład, który da choć cień nadziei na utrzymanie w PGE Ekstralidze.
- Skład na 4-5 miejsce w Metalkasie, w Ekstralidze to będzie miazga totalna, i powtórzenie wyczynu Ostrowa, czyli wszystkie mecze przegrane - pisze jeden z najbardziej aktywnych fanów Włókniarza we wpisie pod klubowym postem i wylicza nazwiska: Hansen, Tungate, Lidsey, Szostak, Miśkowiak plus juniorzy.
Tungate i Miśkowiak doszli jako ostatni
W zasadzie to sensacji nie ma. Te nazwiska krążą już od dłuższego czasu. To, że przyjdzie Jaimon Lidsey było wiadome jeszcze przed końcem ligi. Dwumeczem o 5 miejsce uratował się Mads Hansen, który ma ważny kontrakt, ale jego pozycja była wcześniej niepewna. W spotkaniach ze Stalą Gorzów zrobił jednak różnicę i uznano, że w takiej chwili nie można go skreślić. Chwilę później dogadano się z Sebastianem Szostakiem. Jako ostatni doszli Rohan Tungate i Jakub Miśkowiak.
W klubie tłumaczą jednak, że wciąż możliwe jest zrobienie kibicom niespodzianki na święta, więc w tej sytuacji nie ma sensu niczego ogłaszać. Poza tym priorytetem ma być spłata zadłużenia. Właściciel klubu na łamach WP SportoweFakty napisał, że 99 procent należności zostało uregulowanych, ale wciąż zostaje ten 1 procent do zamknięcia. A kiedy to będzie załatwione, to będzie można ogłaszać.
We Włókniarzu jeszcze liczą na gwiazdkę z nieba
I najpewniej będzie to zespół w składzie: Hansen, Lidsey, Tungate, Miśkowiak, Szostak i juniorzy, ale po cichu nadal w Częstochowie liczą na to, że Ekstraliga nakaże Gezet Stali Gorzów (ma licencję nadzorowaną i długi zamienione na kredyt) rozwiązać kontrakt jednej z gwiazd. Włókniarz chętnie by przejął Andersa Thomsena lub Jacka Holdera, bo wtedy, być może, byłby w stanie powalczyć o utrzymanie, jadąc dwumecz o 7 miejsce, a potem baraż.
Inna sprawa, że ewentualne przyjście Thomsena czy Holdera niewiele by zmieniło. Jeden z nich musiałby wskoczyć na miejsce kogoś z tria: Hansen, Tungate, Lidsey. Miśkowiak i Szostak, czyli dwa najsłabsze ogniwa zostałyby bez zmian. Przed Włókniarzem trudny rok, a perspektywa przegrania wszystkich spotkań tylko pogarsza sprawę. W każdym razie nie nastraja optymistycznie. Nowy właściciel ma jednak związane ręce. Może liczyć wyłącznie na cud. Te w Częstochowie się zdarzają, więc może faktycznie kibice dostaną jakąś gwiazdę na święta.












