Uratował Stal Gorzów przed spadkiem i taką dostał "nagrodę". 144 tysiące przeszły mu koło nosa
Kibice Gezet Stali Gorzów nigdy nie zapomną tego występu Oskara Palucha. Zdobył duży komplet punktów z bonusami, dzięki czemu macierzysty klub utrzymał się w PGE Ekstralidze. To występ marzeń, który udowodnił, że 19-latek ma w sobie wielki potencjał. Mimo to, może jednak sobie pluć w brodę, bo przeszła mu wielka kasa koło nosa. W normalnych warunkach zarobiłby 144 tys. złotych za niedzielny występ. Przez cięcia na mecze barażowe ta kwota będzie jednak o wiele niższa.

Gezet Stal Gorzów ma ogromne powody do radości. Klub utrzymał się w PGE Ekstralidze, więc w Gorzowie wszystkim spadł kamień z serca. Teraz muszą uzyskać kredyt, by otrzymać zgodę na starty w PGE Ekstralidze. Wydaje się jednak, że będzie to zwykła formalność. Raczej nikt nie dopuści do upadku Stali, bo to marka i klub, który promuje miasto.
Nikt w Stali Gorzów nie myślał o barażach. Obcięli wynagrodzenia o 50 procent
Porażka w pierwszym dwumeczu play-down z Włókniarzem miała jasne konsekwencje - Stal Gorzów musiała walczyć o życie w barażach. Aby utrzymać się w PGE Ekstralidze, czekały ją aż cztery dodatkowe mecze. Najpierw z INNPRO ROW-em Rybnik, który pokonała bez większych problemów, a następnie decydujący bój z Abramczyk Polonią Bydgoszcz.
Kłopot w tym, że każdy dodatkowy mecz to kolejne wydatki, a w klubowym budżecie nie przewidziano takiego scenariusza. W Gorzowie zakładano spokojne utrzymanie i minimum szóste miejsce, więc nikt nie planował "planu awaryjnego". Gdy sytuacja sportowa wymknęła się spod kontroli, zarząd przerzucił część winy na zawodników. Ustalono, że baraże pojadą za połowę stawki - ich wynagrodzenia zostały obcięte o 50 procent.
Oskar Paluch zabrał marzenia Abramczyk Polonii Bydgoszcz
W przypadku Oskara Palucha połowa stawki za punkt oznaczała około 4 tysiące złotych. To efekt kontraktu, który przed sezonem miał opiewać na około 800 tysięcy złotych za podpis i 8 tysięcy za punkt. Gorzowski klub nie miał jednak wyjścia - dziura w budżecie była zbyt duża, by utrzymać wcześniejsze warunki finansowe. Gdyby zostawiono pełne stawki, Stal musiałaby dopłacić ponad milion złotych, dlatego zdecydowano się na bolesne cięcia. Dzięki temu w kasie zostało kilkaset tysięcy.
Paluch odpowiedział jednak w najlepszy możliwy sposób, czyli na torze, nie w biurze. W rewanżowym meczu pojechał kapitalnie: 3, 3, 3, 2*, 3, 2*. Sześć wyścigów i ani jednej porażki. Takiego występu młodego żużlowca nie oglądano od czasów Bartosza Zmarzlika w 2015 roku. 19-latek był bezbłędny, błyskawiczny na starcie i pewny na dystansie. To właśnie jego jazda sprawiła, że Stal nie musiała drżeć o wynik i spokojnie zapewniła sobie utrzymanie w lidze.











