To może być strzał w kolano. Falubaz podjął wielkie ryzyko
Stelmet Falubaz jest bliski zamknięcia składu na kolejny sezon. Klub porozumiał się już w sprawie przedłużenia kontraktu Jarosława Hampela. Sęk w tym, że 43-latek jest zupełnie bez formy. Dysproporcja pomiędzy zeszłorocznym, a tegorocznym wynikiem aż kłuje w oczy. Najbardziej rażący jest brak zwycięstw po stronie Hampela. Polak wpadł w turbulencje sprzętowe, a co za tym idzie, stracił pewność siebie na torze.

Trwa najgorszy sezon Jarosława Hampela od czterech lat. Dysproporcja pomiędzy obecnym, a zeszłorocznym wynikiem wynosi aż 0,4 pkt/bieg. Mimo to Hampel wie już, gdzie będzie startował w 2026 roku.
Żużel. Jarosław Hampel dogadał się z Falubazem, mimo że stracił swoją tajną broń
43-latek porozumiał się z zielonogórskim klubem odnośnie startów w przyszłym sezonie. Wcześniej istniała obawa, że Hampel odejdzie, bo Falubaz rozpychał się łokciami na giełdzie transferowej. Oprócz Dominika Kubery do Zielonej Góry mógł trafić Jack Holder. Wówczas przyszłość Hampela byłaby w zasadzie rozstrzygnięta i ten musiałby szukać nowego klubu.
Problem tak doświadczonego zawodnika jest bardzo złożony. Głównie chodzi o sprzęt, a w pewnym momencie zapowiadano nawet rewolucję w doborze regulacji. Hampel stracił swój główny atut, czyli szybki moment startowy. Zaczął po prostu przegrywać starty, które w PGE Ekstralidze są kluczowe do wygrywania wyścigów. W zeszłym roku w 75 startach miał aż 32 trójki. Choć teraz ma na koncie już 50 biegów, to zwycięstw jest tylko 11.
Żużel. Błędy Hampela na torze, stracił pewność siebie
To są naczynia połączone, bo kiedy kryzys sprzętowy nadal trwał, to Polak stracił również pewność siebie na torze. Tutaj potwierdza się teoria, że sprzęt potrafi zbudować, jak i zrujnować żużlowca. Hampel umiejętności jeździeckich absolutnie nie stracił, ale brak swojej tajnej broni, a przede wszystkim prędkości, sprawia, że widzimy takie obrazki, jak ostatnio w Toruniu.
Niezłe występy na tle drużyn z Rybnika i Częstochowy nieco zakrzywiły rzeczywistość. Wydawało się, że największy problem 43-latka jest już za nim. Mecz z rywalem z wyższej półki zweryfikował jednak zamiary zielonogórzan. W starciu z zespołem aspirującym do złota doznali dotkliwej klęski. Choć z trójki Hampel-Madsen-Pawlicki co najmniej dwóch z nich powinno być pewniakami na wyścigi nominowane, liczby mówią jednak swoje.
Żużel. Falubaz znów może obejść się smakiem, podjęli wielkie ryzyko
Pawlicki jedzie sezon życia, ale kiedy był najbardziej potrzebny, to zawiódł. Madsen za to nie jest już tak bardzo skuteczny, jak to było w Częstochowie i niewykluczone, że w Falubazie nigdy na tak wysoki poziom nie wskoczy. W przyszłym roku za sprawą przyjścia Kubery zespół będzie bardziej zbilansowany, choć to nadal może być za mało.
Warto mieć na uwadze, że Pawlicki, który jeszcze nie złożył deklaracji odnośnie kolejnego sezonu, za rok może znów prezentować poziom 1,6-1,8. Tak samo Hampel może już nie wrócić do dawnej formy, więc Falubazowi przydałoby się wzmocnienie, jeśli na poważnie myślą o zdobyciu co najmniej brązowego medalu. Maksym Drabik czy nawet Max Fricke byłby w tym wypadku bardzo dobrą opcją.
Żużel. Hampel może w każdej chwili odpalić
Nie jest jednak żadną tajemnicą, że z Hampelem współpracuje się dużo łatwiej, niż z Drabikiem. Najlepiej przekonali się o tym w Lublinie. Hampel był tam liderem stada, z każdym miał dobry kontakt i wpływał bardzo pozytywnie na atmosferę w zespole. Drabik jest introwertykiem i chodzi własnymi ścieżkami. I choć w tym roku w Rybniku próbuje się nadać temu kłam, to w głowie prezesów na długo pozostaną w pamięci jego wcześniejsze ekscesy.
Po drugie jak na polskiego zawodnika "Mały" jest w miarę tani. W Zielonej Górze panuje wiara, że Hampel może w każdym momencie odpalić. Tak było na przykład w 2022 i 2023 roku. Nagle przesiadał się na inny sprzęt i był nie do poznania. W pewnym momencie myślał nawet nad końcem kariery, a za chwilę był liderem Motoru Lublin i świętował drużynowe mistrzostwo Polski.
Zobacz również:


