To będzie rozwód na długie lata. Nici z głośnego powrotu. W Stali dostanie ostatnią szansę
Paweł Przedpełski, gdy rok temu żegnał się z Apatorem Toruń mówił: "do zobaczenia". Planem wychowanka klubu było odbudowanie się na zapleczu PGE Ekstraligi i szybki powrót. To pierwsze udało się osiągnąć, ale rozmów kontraktowych z działaczami z Torunia jednak nie było. Mistrzowie Polski już pochwalili się nowymi umowami ze swoimi liderami na sezon 2027. Nadzieją Przedpełskiego pozostał więc transfer do Gezet Stali Gorzów.

Paweł Przedpełski jest ulubieńcem kibiców Apatora Toruń, ale na rychły powrót się nie zanosi. Podczas listopadowego okna transferowego żużlowiec ma zamienić Stal z Rzeszowa na tę z Gorzowa.
Apator uwolnił potencjał po odejściu Przedpełskiego
W toruńskim klubie długo mieli cierpliwość do Przedpełskiego. Działacze żywili nadzieję, że wreszcie odpali i pomoże drużynie zdobywać sukcesy. Z tym zawodnikiem było jednak tak, że dobrze radził sobie na Moto Arenie, ale na wyjazdach było już słabo. Z reguły ratował go jednak jeden - dwa dobre wyjazdowe występy w sezonie, aby przekonać klub do dania mu kolejnej szansy.
W zeszłym roku władze Apatora doszły do wniosku, że chwilowy rozwód wyjdzie na dobre obu stronom, a drużyna po prostu potrzebuje tej zmiany, aby pójść do przodu. Okazuje się, że ten kierunek był słuszny, bo zamiana Przedpełskiego na Mikkela Michelsena zdziałała cuda. Duńczyk wiele droższym zawodnikiem nie jest, a to on walnie przyczynił się do zdobycia złotego medalu. W zasadzie trudno jest dziś porównywać możliwości obu żużlowców, bo mówimy jednak o nieco innym poziomie.
Przedpełski poszuka swojej szansy w Stali Gorzów
Apator może być z tych roszad zadowolony, ale Przedpełski też źle nie wyszedł na zmianie klubu. W Stali Rzeszów odbudował się. Przede wszystkim swoje morale, bo jednak regularnie punktował na poziomie ponad 10 punktów w meczu. Efekt tego był piorunujący, bo nie dość, że Stal chciała (nadal chce) zatrzymać go na kolejny sezon, to na dodatek szybko trafił na radary klubów PGE Ekstraligi.
Przedpełski w przyszłym roku ma startować w Stali Gorzów, o ile ta otrzyma licencję. W każdym razie dla niego samego wydaje się to rozwiązanie idealne. Miejscowy tor z reguły mu sprzyjał, co nie jest bez znaczenia. Poza wszystkim potrafił w przeszłości pomóc wielu zawodnikom, którzy byli na zakręcie swojej kariery i marzyli o tym, aby pójść do góry.
A dla Przedpełskiego powrót do PGE Ekstraligi będzie czymś z kategorii weryfikacji. To już nie będzie miękkie lądowanie w Toruniu, gdzie wszyscy go znają i uwielbiają. W Stali od początku musi pokazać, że zasługuje na jazdę na najwyższym poziomie. W innym wypadku ciężko mu będzie utrzymać miejsce w elicie. A przecież ambicje Przedpełskiego, byłego uczestnika cyklu Grand Prix, sięgają właśnie do regularnych startów z najlepszymi.











