Smutne informacje ws. Hampela. Już się z tym nie kryje
Jarosław Hampel w trakcie pożegnalnego turnieju w Lublinie był szczery aż do bólu. Jeśli ktoś wcześniej zastanawiał się, dlaczego 43-latek tak nagle zakończył karierę, to już nie musi tego robić. Hampel przed zawodami rozmawiał z Emilem Sajfutdinowem oraz jego menedżerem Tomaszem Suskiewiczem i nie gryzł się w język. Wszystko ujawnił i potwierdził krążące od dłuższego czasu informacje. Wielu kibiców będzie w szoku.

Jarosław Hampel mimo słabego sezonu 2025 został zasypany ofertami. Chciał go zatrzymać Stelmet Falubaz Zielona Góra, ale przede wszystkimi kusiły kluby Metalkas 2 Ekstraligi. Polonia Piła wymyśliła sobie, że Hampel mógłby wrócić do miejsca, w którym zaczynał karierę i spiąć ją efektowną klamrą.
Pół Polski zastanawiało się, dlaczego Hampel to zrobił
Hampel chwilę pomyślał i odrzucił wszystko, by 5 września w Lublinie ogłosić koniec kariery. Pół żużlowej Polski zachodziło w głowę, dlaczego to zrobił, skoro wystarczyło trochę popracować nad sprzętem, znaleźć szybkie silniki i jechać dalej.
Już wtedy jednak wiele mówiło się o tym, że Hampel wciąż odczuwa skutki kraksy z Bartoszem Zmarzlikiem. W wielu biegach było widać, że to siedziało mu w głowie. To kosztowało go utratę coraz większej liczby punktów. Brakowało mu już tej przebojowości i odwagi, którą miał wtedy, gdy sięgał po medale mistrzostw świata.
Hampel nie chciał kusić losu
W trakcie pożegnalnego turnieju w Lublinie, który odbył się 5 października, Hampel już się nie ścigał, choć przecież mógł. Ewidentnie nie chciał jednak kusić losu. Wcielił się w rolę dobrego gospodarza, który witał przyjeżdżających na stadion Motoru zawodników, dbał o każdy detal związany z ich startem.
Motor Lublin właśnie opublikował 15-minutowy film z kulisami imprezy, gdzie z ust Hampela padają bardzo ważne, ale i też smutne słowa. - Szybkie motory, długa prosta, fajnie się jechało - dzielił się Hampel z gośćmi wrażeniami z jazdy motocyklem. - Jednak już nie spod taśmy. Zabawowo, na jednym kole, na tej zasadzie - dodawał.
Hampel do wszystkiego się przyznał, smutna rozmowa
- Chłopaki różnie kończyli. Tony Rickardsson ile miał lat - pytał Hampel Tomasza Suskiewicza, który był swego czasu menedżerem Szweda, a teraz jest szefem teamu Emila Sajfutdinowa. - To był młody gość - kontynuował Hampel, słysząc, że Rickardsson skończył karierę w wieku 36 lat. - Jak ja miałem 36 lat, to myślałem, że może jeszcze 10 lat pojeżdżę. Jestem jednak wyeksploatowany. Mentalnie. Fizycznie jeszcze dałbym radę, bo waga jest ok, ale mentalnie głowa już nie dawała rady. To każdy sportowiec w końcu poczuje. Nie będę jednak was zanudzał - skwitował Hampel i poszedł dalej.
Ta wypowiedź zawodnika, który na żużlu ścigał się prawie trzy dekady, jest jednak wstrząsająca. Potwierdza też to, o czym pisaliśmy o obawach związanych z podejmowaniem ryzyka i ściganiem. Psychicznie Hampel już nie dawał rady, choć jeszcze rok temu był solidnym ekstraligowym zawodnikiem ze średnią powyżej 2 punktów. W tym sezonie było gorzej, ale potrafił zdobyć 115 punktów z bonusami.












