Polak zachwycił w USA. Wygrał wszystko, był poza zasięgiem
To był najlepszy sezon w karierze Przemysława Pawlickiego. Polak w końcu pokazał, jak wielki drzemie w nim potencjał, będąc pełnoprawnym liderem Stelmetu Falubazu Zielona Góra. Od wielu lat mówiło się, że to jeden z największych talentów polskiego żużla, lecz brakowało dowodu w postaci wyników. Teraz 34-latek ma za soba najlepszy rok w sportowej karierze, a sezon zwieńczył wielkim zwycięstwem w Stanach Zjednoczonych, gdzie był niepokonany. To fantastyczna baza przed kolejnym sezonem.

To był sezon, na jaki czekał latami. Przemysław Pawlicki w końcu pojechał tak, jak od zawsze potrafił - pewnie, efektownie i skutecznie. W Zielonej Górze mówili o nim, że jest liderem z prawdziwego zdarzenia, a on tylko potwierdził te słowa, kończąc rok spektakularnym triumfem w Stanach Zjednoczonych.
Amerykański sen Przemysława Pawlickiego
Kalifornia, Industry Hills - czyli mały, krótki, techniczny tor, który nie wybacza błędów. A jednak Pawlicki był tam perfekcyjny. World Speedway Invitational 3 zakończył z kompletem punktów, wygrywając wszystkie siedem wyścigów.
Za jego plecami finiszowali Artiom Łaguta, Maciej Janowski czy Andrzej Lebiediew. Tego dnia nie mieli żadnych szans. To był pokaz czystej techniki, kontroli i pewności siebie. Dla 34-latka, był idealny finał sezonu, który wreszcie przyniósł spełnienie.
Falubaz ma polskiego lidera, jakiego brakowało. Dopiero się rozkręca
W PGE Ekstralidze Pawlicki też zrobił swoje. Średnia 2.074 pkt/bieg dała mu 14. miejsce w klasyfikacji, ale liczby to nie wszystko. W Zielonej Górze widziano, jak bardzo dojrzał, bo był kapitanem, liderem, zawodnikiem, który nie pękał w kluczowych momentach. Falubaz dawno nie miał żużlowca, który tak skutecznie łączył emocje z chłodną głową.
Pawlicki wreszcie wygląda na zawodnika, który zna swoją wartość i potrafi ją potwierdzić na torze. Co najważniejsze, zaczął doskonale rozumieć sprzęt i trafia z ustawieniami, a z motocyklem potrafi zrobić niemalże wszystko, co pokazywał w trakcie sezonu i kariery, bo to, że jest wybitnym technikiem wiemy od dawna.
Bracia Pawliccy znów w formie
Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że wielki potencjał braci Pawlickich przeminie bez echa. Dziś obaj wracają do gry. Przemek znalazł spokój i formę, Piotr ponownie stał się regularny. To może być ich czas. W końcu znów wyglądają jak zawodnicy, o których kiedyś mówiło się, że są przyszłością polskiego speedwaya. Przyszły rok będzie prawdziwym egzaminem, czy był to przysłowiowy sezon konia, czy jednak wrócili na stałe do czołówki.












