Opatrzność czuwała nad Włókniarzem. Przekazał sensacyjne wieści
Michał Świącik nie jest już prezesem Włókniarza. Klub przejął Bartłomiej Januszka, właściciel Krono-Plastu. Kibice wiążą z tą zmianą wielkie nadzieje. Po Częstochowie krąży informacja, ma tyle pieniędzy, co szef x-komu i Rakowa. - Powiem, że opatrzność czuwała nad Włókniarzem - zdradza nam legenda klubu Marek Cieślak, który jest po rozmowie z Januszko i uchylił nam rąbka tajemnicy w kwestii tego, co stanie się z Włókniarzem.

Bartłomiej Januszka, nowy właściciel Włókniarza Częstochowa, zadzwonił do Marka Cieślaka. - Porozmawialiśmy chwilę i powiem, że opatrzność czuwała nad Włókniarzem. Gdyby nie on, to niewykluczone, że klub musiałby ogłosić bankructwo. Żeby tylko wytrzymał, bo wszedł w najgorszym, momencie. Trzymam za niego kciuki - mówi nam Cieślak.
Na jaw wychodzą informacje o wielkich długach Włókniarza
Przy okazji zmiany władzy we Włókniarzu na jaw wychodzą coraz to nowe fakty. Już wcześniej Kacper Woryna, Piotr Pawlicki i Jason Doyle, a więc byli zawodnicy Włókniarza mówili w rozmowach z innymi klubami o milionowych zaległościach. Doyle wprost podawał kwotę 1,5 miliona złotych. Teraz, co ujawnił portal WP SportoweFakty, dowiadujemy się, że Włókniarz zalega 1,2 miliona złotych Wiktorowi Lampartowi.
Nic dziwnego, że Januszka, nowy właściciel, traktowany jest jak zbawca. Już obiecał, że spłaci wszystkie długi. Nikt nie mówi głośno, o jakie pieniądze chodzi, ale w przestrzeni publicznej krąży informacja, że to może być nawet i 10 milionów złotych.
Włókniarz ma skład na pewny spadek
Spłata zaległości, to niejedyny problem Włókniarza. Kolejnym jest kiepska kadra. Z ubiegłorocznego składu został tylko Mads Hansen i juniorzy. Do tego mają dojść Rohan Tungate, Jaimon Lidsey, Sebastian Szostak i Jakub Miśkowiak. To skład nawet gorszy od tego, jaki miał w tym roku INNPRO ROW Rybnik.
ROW wygrał 3 mecze w sezonie (jeden na farcie), a Włókniarz z tym zestawem może nie wygrać żadnego. Tym bardziej że kilka klubów się wzmocniło i czołówka trochę się wyrównała. Januszko próbował odbić Macieja Janowskiego z Betard Sparty Wrocław, ale to się nie udało. Teraz jeszcze walczy o zakontraktowanie Jacka Holdera. Jest nawet gotów zapłacić pół miliona kary, jaką Australijczyk musiałby zapłacić za zerwanie kontraktu z Gezet Stalą Gorzów. Holder miał jednak zapewniać Stal, że zostaje. Jeśli tak, to Włókniarz zostanie z niczym.
Właściciel Włókniarza ma plan B. Z tym się liczy
Zdaniem Cieślaka Januszko wszedł w ostatnim możliwym momencie, by uratować Włókniarza ze stanu finansowej zapaści, ale z kadrą może być problem. Rynek jest przebrany, a kluby już od maja kontraktują zawodników. - Z tego, co wiem, to nowy właściciel nie zamierza się poddać. Będzie walczył o lepszy skład. Liczy się jednak z tym, że może się nie udać i zostanie z tym co ma. Ma też plan B na wypadek spadku. Żeby tylko wytrzymał, bo dziś kibice trzymają kciuki, a jutro mogą gwizdać. A to przecież nie jest wina Januszko, że został z takim składem - ocenia Cieślak.
- Nowy właściciel zastał spaloną ziemię, ale ja wierzę, że sobie poradzi. Jak nie teraz, to za dwa, trzy lata Włókniarz się odbuduje. Jeśli po sezonie 2026 będzie spadek, to Januszko na pewno zrobi wszystko, żeby w 2027 przygotować się do zbudowania nowego, mocnego Włókniarz - kwituje były trener kadry.












