Głośne rozstanie i zapaść polskiego mistrza. "Nie wiem, skąd takie głosy"
Maciej Janowski od dwóch lat nie jest w stanie ustabilizować formy i wrócić na swój najwyższy poziom. Cierpliwość powoli kończy się też władzom Sparty Wrocław, które zastanawiają się nad zmianami w drużynie. Niektórzy sugerują, że za problemami Janowskiego kryją się kwestie sprzętowe, a właściwie to brak trafionej regulacji silników. To efekt m.in. rozstania z Rafałem Hajem, byłym mechanikiem Grega Hancocka. - Nie wiem, skąd biorą się takie głosy. Maciek ma olbrzymią wiedzę i doświadczenie - mówi nam Zbigniew Lech, były zawodnik Sparty.

Maciej Janowski ciągle nie potrafi wrócić do najwyższej formy. W sezonie 2022 zdobył brązowy medal mistrzostw świata, ale później zaczął notować wyraźny regres. Wypadł z cyklu Grand Prix, a jego średnia w PGE Ekstralidze jest daleka od idealnej. Co jest problemem reprezentanta Polski?
Wskazują na największy problem Janowskiego
Niektórzy sugerują wprost, że Janowskiemu nie pomogło rozstanie z Rafałem Hajem, który kilka lat temu był kluczową postacią w teamie samego Grega Hancocka. Po zakończeniu kariery przez Amerykanina nawiązał współpracę właśnie z Maciejem. Panowie rozeszli się po sezonie 2023.
I to ma być największy błąd kapitana Sparty, który od dłuższego czasu męczy się ze swoim sprzętem. Umiejętności ma olbrzymie, ale nie potrafi znaleźć odpowiedniej prędkości w swoich motocyklach. Zdarzają mu się kapitalne występy (w sezonie 2024 zdobył Indywidualne Mistrzostwo Polski), ale ciągle pozostaje bardzo nieregularny. W środowisku nie brakuje głosów, że po odejściu Haja nie ma osoby, która potrafiłaby doregulować silniki żużlowca.
- Nie sądzę, aby odejście Rafała Haja miało jakiekolwiek znaczenie. Poza tym proszę pamiętać, że Rafał jest naprawdę zajętym człowiekiem, a jego firma prężnie działa - mówi w rozmowie z Interią Zbigniew Lech, były żużlowiec Sparty a prywatnie znajomy Janowskiego.
- Ciężko byłoby mu nawet skupić się kompleksowo na takiej współpracy. Nawet więc, jeśli był wcześniej w teamie Maćka, to nie było tak, że cały swój czas angażował w tę pracę. Nie mam wątpliwości, że Maciek ma wystarczająco dużo doświadczenia i wiedzy sprzętowej. Poza tym pomagają mu jego bracia i tata. W ogóle nie brnąłbym w tę stronę i nie wiem, skąd pojawiają się takie wypowiedzi - dodaje.
- To prawda, że aktualnie motocykle mają w żużlu olbrzymie znaczenie. Czasami, jak sprzęt nie jedzie, to Maciej nie jest w stanie nawet wykazać się swoimi umiejętnościami. Zwróćmy uwagę na to, że jeżeli coś jest z silnikami nie tak, to w trakcie sezonu ciężko jest szybko zareagować i wdrożyć jakieś poprawki. Zawodnicy jeżdżą w Polsce, Szwecji, Anglii, a czasami jeszcze w innych ligach. Tego czasu naprawdę nie ma, a przecież sami dla siebie nie są tunerami i nie mogą ingerować stricte w silniki. To nie jest więc proste z meczu na mecz przebudować wszystko - przekonuje.
Pozycja Janowskiego w Sparcie mocno zagrożona
W tym momencie wydaje się, że przed Janowskim sezon z cyklu "być albo nie być" w Sparcie. Coraz głośniej mówi się o tym, że we Wrocławiu zdecydują się na zmiany w składzie po sezonie 2026. Na cenzurowanym działaczy mają być właśnie Janowski i Daniel Bewley. Pozycja Brady'ego Kurtza i Artioma Łaguty wydaje się być niezagrożona.
- Maciek we Wrocławiu czuje się najlepiej. To jest jego naturalne środowisko. Faktycznie miewał gorsze momenty, ale nie można tego chłopaka przekreślać, czy jak to niektórzy mówią wymieniać. Poszedłbym w inną stronę i zastanowił się, jak można mu pomóc. Nie wyobrażam sobie drużyny bez niego - puentuje Lech.











