Potwierdziły się doniesienia ws. transferu duńskiej gwiazdy. Miał dość
Właściciel Wybrzeże Gdańsk narzeka na Nielsa Kristiana Iveresena. Duńczyk miał być liderem, a ze słów Tadeusza Zdunka wynika, że położył kluczowy mecz sezonu, bo nie miał motywacji. Przed finałem miał się dogadać z Hunters PSŻ Poznań, choć w Gdańsku też miał kontrakt z opcją przedłużenia na kolejny sezon. Pan Zdunek, piętnując Iversena przemilczał ważny fakt. Wiemy, dlaczego brązowy medalista mistrzostw świata zrobił to, co zrobił.

Niels Kristian Iversen był najlepszym zawodnikiem Krajowej Ligi Żużlowej 2025 i liderem Wybrzeża Gdańsk ze średnią 2,486. W finałowym dwumeczu z Pronergy Polonią Piła zdobył 21 punktów z bonusem. Jednak właściciel Wybrzeża mówi na łamach Tygodnika Żużlowego, że drużyna nie miała lidera. Działacz wytyka też Iversenowi, że przed finałem dogadał się z Hunters PSŻ Poznań, choć miał z Wybrzeżem porozumienie na kolejny sezon. - To pokazuje, jak i gdzie niektórzy zawodnicy mają takie ustalenia - mówi Zdunek.
Tak wyglądał kontrakt Iversena z Wybrzeżem
Zacznijmy od tego, że Iversen faktycznie miał kontrakt z deklaracją przedłużenia na 2026, po spełnieniu kilku warunków. Pierwszym z nich była średnia zawodnika. Miała być wyższa niż 2,2. Kolejnym było to, że Iversen musi zaliczyć 60 procent spotkań w sezonie. I te dwa warunki zostały spełnione. Trzeci już nie, bo w tym przypadku chodziło o awans Wybrzeża.
Pada sugestia, że Iversen nie przyłożył się do finału, choć jego wynik w tym dwumeczu nie odbiegał od średniej w sezonie 2025. Robił 11,5 punktu na mecz. Z Polonią zrobił 11 na mecz, ale to był finał, więc te pół punktu mniej łatwo można wytłumaczyć.
Umowna kara w kontrakcie Iversena z Wybrzeżem
Idźmy jednak dalej, bo, tak czy inaczej, kontrakt z deklaracją, jaki Iversen podpisał z Wybrzeżem, był bardziej listem intencyjnym niż wiążącą strony umową. Były tam bardzo płynne zapisy, że do 1 listopada strony mają ustalić warunki kontraktu na kolejny rok. Przy czym Iversen mógł przymusić klub, żeby usiadł do stołu, a druga strona nie mogła tego zrobić. Wybrzeże w razie awansu i spełnienia warunków przez Iversena miało prosty wybór: nowy kontrakt lub umowna kara w wysokości 100 tysięcy złotych. Zawodnik mógł natomiast po prostu unikać rozmów i nic mu za to nie groziło.
Rację ma pan Zdunek, mówiąc, że Iversen dogadał się z Hunters PSŻ przed finałowym dwumeczem Wybrzeża z Polonią. Mogło to mieć jednak związek, z tym że klub nie dotrzymał zobowiązań, jakie miał wobec zawodnika. Kiedy miesiąc temu informowaliśmy, że Tim Soerensen napisał na wewnętrznej grupie Wybrzeża, że od 28 kwietnia czeka na pieniądze. Wtedy też pisaliśmy, że zaległości wobec Iversena mogą wynosić nawet 300 tysięcy. Wtedy właściciel napisał nam, że to plotki.
Wybrzeże dawało 5 procent podwyżki, ale co innego przesądziło
Wiemy jednak, że w trakcie rozmów w Poznaniu temat zaległości Wybrzeża przesądził o podpisaniu przez Iversena prekontraktu z PSŻ. Zawodnik miał przede wszystkim podkreślać, że dobrze czuje się w Wybrzeżu, ale w końcu miał przyznać, że jest pewien problem.
Na jednej szali miał kontrakt z PSŻ na poziomie 400 tysięcy złotych za podpis i 4 tysiące za punkt, a na drugiej niepewną przyszłość w Wybrzeżu. Z zapisów deklaracji wynikało, że w Gdańsku mógł liczyć na 5-procentową podwyżkę, ale to i tak byłoby mniej niż dostał w PSŻ. Mimo to w Poznaniu musieli trochę na Iversena poczekać. Za pierwszym razem niczego nie podpisał, ale kolejne rozmowy przekonały go do tego, że musi coś zmienić. Bo choć właściciel otwarcie narzeka, że Iversen nie dotrzymał ustaleń, to powinien sam sobie zadać pytanie, czy on ze swojej strony zrobił wszystko tak, żeby nie dać zawodnikowi pretekstu do takiego zachowania.












