Milionerzy wylądują na bruku. Kluby tylko zacierają ręce
Transferowe karty w PGE Ekstralidze zostały rozdane już kilka tygodni temu, a na dniach powinniśmy poznać ostateczne kadry drużyn 2. Metalkas Ekstraligi. Większość klubów ma już dopięte składy, a to oznacza, że na chwilowym bezrobociu znalazło się kilku żużlowców z uznanym nazwiskiem. Oni najpewniej będą skazani na starty w Krajowej Lidze Żużlowej. Do Speedway Kraków przymierzany jest Nicki Pedersen, ale były mistrz świata na najniższym szczeblu ligowym w Polsce ma szansę rywalizować w doborowym towarzystwie.

W żużlu najpierw na dobre rozkręca się transferowa karuzela w PGE Ekstralidze, a później spośród wolnych zawodników wybierają kluby z jej zaplecza. Na końcu do gry wchodzi Krajowa Liga Żużlowa, gdzie prezesi muszą wybierać z zawodników de facto nieco zepchniętych na margines. Dobra informacja dla nich jest taka, że w tym roku naprawdę będzie w kim wybierać.
Bezrobocie albo kontrakt w KLŻ
Nie ma w tym większej tajemnicy, że spora część żużlowców niezbyt chętnie skłania się do startów w Krajowej Lidze Żużlowej. Przede wszystkim ze względów finansowych, bo tutaj stawki są znacznie niższe niż choćby nawet poziom wyżej. Poza wszystkim sytuacja finansowa większości ośrodków w KLŻ jest mocno niepewna. To później odbija się na regularności wypłat.
W każdym razie kilku zawodników z uznanym w środowisku nazwiskiem tym razem nie będzie miała wyjścia. Obecnie ciągle bez klubów pozostają m.in. Kenneth Bjerre, Matej Zagar, Nicolai Klindt (rozmawia z Wybrzeżem Gdańsk), Josh Pickering, Vaclav Milik, David Bellego (rozmawia ze Speedway Kraków), Patrick Hansen, Sam Masters (może zostać w Starcie Gniezno), Norbert Krakowiak, czy Grzegorz Walasek (rozpatrywany na trenera Falubazu Zielona Góra).
Teoretycznie wolne miejsca w zespole ma jeszcze Polonia Piła, która jako beniaminek 2. Metalkas Ekstraligi dopiero kończy kompletować skład, ale tamtejsi działacze szukają przede wszystkim zawodnika na pozycję U-24.
To może być dla nich ciekawa alternatywa
Inna sprawa, że wyżej wymieni wcale nie muszą na siłę już teraz podpisywać kontraktów z klubami w KLŻ, do których nie mają przekonania. Nie można wykluczyć, że zawodnicy zdecydują się podążyć drogą Nicolaia Klindta, który przed rokiem podpisał kontrakt warszawski, a na wiosnę po kontuzji Taia Woffindena trafił do Stali Rzeszów.
Takie rozwiązanie może być bardzo opłacalne, bo kluby będące w kadrowej potrzebie potrafią na starcie rozgrywek zaproponować naprawdę atrakcyjny kontrakt. A przecież tacy żużlowcy jak Bjerre, Zagar, czy właśnie Klindt z pewnością mogą być wartością dodaną dla większości drużyny z 2. Metalkas Ekstraligi.











