Menedżer zawodnika oskarża polski klub. Wyjawił całą prawdę, nie mógł dłużej milczeć
- Dałem się nabrać - mówi nam Grzegorz Zych, menedżer Marcusa Birkemose. Duńczyk upomniał się w Wybrzeżu Gdańsk o wypłatę zaległych 40 tysięcy. W odpowiedzi klub potrącił mu 11 tysięcy z kontraktu, nałożył 30 tysięcy kary i zażądał zwrotu 12 tysięcy za różne usługi. Teraz to Birkemose jest dłużnikiem. - To zemsta, ale ja tak tego nie zostawię. Właściciel Wybrzeża na ostatnim spotkaniu mówił, że dał na klub pół miliona euro. Ja się pytam, gdzie są te pieniądze - dodaje Zych.

Dariusz Ostafiński, Interia: Ile Wybrzeże Gdańsk zalega Marcusowi Birkemose?
Grzegorz Zych, menedżer żużlowca: Niecałe 40 tysięcy złotych.
Jednak klub już przemycił do mediów informację o karach, które nałoży na zawodnika.
- I jakby to potraktować poważnie, to teraz zawodnik jest dłużnikiem Wybrzeża. W sumie Marcus dostał trzy kary, obcięto mu też część kontraktu, za kontuzję, jakiej doznał w lidze duńskiej. Są też inne kwiatki.
Birkemose jest winny Wybrzeżu 12 tysięcy? Menedżer mówi o zemście
Jakie?
- Marcus ma zwrócić 500 złotych za badania lekarskie, 1107 za kevlar, 8796 za hotele i 1037 za klubową odzież.
To proszę powiedzieć ile musi zwrócić Birkemose, jak się zestawi kwotę zaległości Wybrzeża z karami i obciążeniami nałożonymi na zawodnika?
- Wychodzi na to, że Birkemose jest winny klubowi 12 tysięcy.
Jak pan się z tym czuje?
- To zemsta za długi język, bo jedna z kar dotyczy wywiadu, jakiego Marcus udzielił Przeglądowi Sportowemu. Tam wyraził rozczarowanie tym, jak został potraktowany i opowiedział o tym, że klub nie dotrzymuje składanych obietnic.
O co chodziło?
- Głównie o jazdę, ale nie tylko. Zachowałem sobie całą korespondencję mailową i nie tylko z panem dyrektorem Kędzielskim, bo on te obietnice składał. I trener Lech Kędziora także.
Birkemose wiedział, że będzie musiał płacić za badania i całą resztę?
- Rzecznik prasowy Rafał Sumowski informował mnie, że za badanie będzie musiał zapłacić, ale podał kwotę 200 złotych. Mam to na piśmie. Teraz nagle kwota wzrosła dwukrotnie.
Doba w hotelu za 226 złotych. Wybrzeże policzyło dwa razy tyle
A jak jest z tymi innymi rzeczami?
- Z hotelami jest tak samo. To jest ciekawe, bo kiedy klub rezerwował hotele, to ani razu nie mówił, że trzeba będzie za to zwracać. A przecież powinien zapytać zawodnika, czy on akceptuje ceny. I tu kolejna ciekawostka. Dysponuję korespondencją z panią, która nie pracuje już w klubie. Mam screena, gdzie widać, że doba w hotelu kosztuje 226 złotych, a Wybrzeże policzyło sobie dwa razy tyle. Za co? To jest klub, czy booking.com?
To faktycznie bardzo dziwne.
- Jeszcze dziwniejsze jest to, że klub dopomina się zwrotu osłonek na kevlar i też sobie za policzył. Zachęcam pana członka zarządu, żeby lepiej poszukał w klubie. Mam dowód nadania paczki do klubu z tymi zagubionymi rzeczami. 6 października zostało to odebrane przez klub.
No dobrze, ale nawet jeśli założymy, że klub teraz korzysta z okazji, by zemścić się na zawodniku, to Birkemose dał pretekst.
- Oni piszą, że Marcus naruszył dobre imię i wizerunek klubu. Jednak najpierw trzeba to dobre imię mieć. Ostatnie lata pokazują, że Wybrzeże ma duży problem. Ja się biję w pierś, że dałem się nabrać. Już rok temu miałem złe doświadczenia z panem Kędzielskim. Trzy miesiące czekałem na zwrot pieniędzy za przyjazd Mathiasa Pollestada na Memoriał Henryka Żyto. W końcu wysłał pieniądze, ale na obciął wypłatę z dwóch tysięcy do jednego.
Czyli pan wiedział, w co się pakuje?
- Dlatego biję się pierś. Pan Kędzielski potem opowiadał o wojnie udziałowców i zapewniał przy kontrakcie Birkemose, że takich kłopotów już nie będzie. Stało się inaczej. I jeszcze jedno. Uzasadnianie kary tym, że Marcus sugerował opóźnienia finansowe. On niczego nie sugerował. Ja znam przynajmniej czterech zawodników zagranicznych i żaden z nich nie miał płacone na czas. Marcus stwierdził fakt. Klub sam siebie powinien ukarać.
Kuriozalna prośba rzecznika Wybrzeża Gdańsk
To może należało porozmawiać z właścicielem klubu, panem Zdunkiem, a nie skarżyć się do mediów?
- Może należało, ale jak pan Zdunek miał się pojawić na treningu, to pan Sumowski napisał, że nie należy mu zawracać głowy pod żadnym pretekstem. Wiadomo, o co chodziło. Chciano uniknąć sytuacji, gdzie zawodnicy pójdą do Zdunka i upomną się o swoje pieniądze.
Skoro nie dało się ze Zdunkiem, to może trzeba było zgłosić kwestię opóźnień panu Kędzielskiemu.
- Od końca maja rozmowy z panem Kędzielskim w kwestiach zapłaty napotkały na bardzo poważne biznesowe przeszkody. Najpierw jego żona była w ciąży, więc musiał ją wspierać. Potem żona urodziła i musiał zająć się córką. Następnie pani, która organizowała płatności, podała się do dymisji. Potem klub czekał na pieniądze. Potem przyszła nowa pani, która uczyła się robić płatności i tak dojechaliśmy do końca sezonu. Rodzina jest absolutnie priorytetem, ale ja cały czas zachodzę w głowę, że spółka akcyjna może być tak zarządzana. Nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać.
Menedżer Birkemose mówi wprost. On tak tego nie zostawi
Dlatego rozmawia pan ze mną?
- Rozmawiam z panem, bo wszelkie rozmowy z panem Kędzielskim nie przynosiły skutku. Jestem menedżerem zawodnika i zrobię wszystko, co jest zgodne z obowiązującymi przepisami, aby zabezpieczyć jego interesy. Może ten wywiad wzbudzi refleksję wśród tych osób, którym zależy na dobrych praktykach w polskim żużlu. Przy okazji skierowałbym pytanie do przyszłych zawodników Wybrzeża oraz kibiców. Niech sobie odpowiedzą na pytanie, czy swoją jazdą chcą finansować klub, który nie wywiązuje się z postanowień umownych. Niech kibice się zastanowią, czy akceptują zasady zarządzania klubem w ten sposób.
Czy to, co robi Wybrzeże, te kary nakładane na zawodników, to jakiś patent na niesfornych i rozstających się z klubem żużlowców?
- Nie chcę w tej chwili nazywać tego po imieniu. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że jak jedna osoba mówi: jesteś pijany, to można to puścić mimo uszu, ale jeśli kolejna i następna mówi to samo, to chyba należy spojrzeć w lustro. Wybrzeże co rok ma podobne kłopoty. Ta historia się wciąż powtarza. Klub doprowadza do zaległości, a potem obciąża zawodników karami. Zdarzył się arbitraż w PZM, gdzie Wybrzeże przegrało. Ja się pytam, czy to jest uczciwe, czy tacy ludzie powinni zarządzać klubem żużlowym?
To pytanie do władz.
Pewnie tak, ale dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna. W każdym razie ja mogę być zły na siebie, bo dałem się nabrać na obietnice pana Kędzielskiego. On stoi za tym wszystkim. Nie wiem, czy pan Zdunek o tym wie, choć zdziwiłbym się, gdyby nie wiedział. Tak w ogóle, to na spotkaniu pożegnalnym padło, że właściciel dał na klub pół miliona euro. Jak się uwzględni to, co zostało popłacone, to ja nie widzę tych pieniędzy. A jeśli tak, to nie na konta zawodników. No i ciekawe, czy ludzie zarządzający klubem też sobie nie płacili. Zawodnicy boją się mówić, bo wiedzą, że bat zawsze się znajdzie. Birkemose to najlepszy przykład.
Wybrzeże chciało przedłużyć kontrakt. Teraz mówi o złej współpracy
Butów mógł jednak nie zapominać, bo za to też został ukarany.
- Mógł, ale nikt nie jest idealny. Marcus przyznał, że nie jest potulnym chłopcem. Nie on pierwszy i nie ostatni. Znam zawodnika, który zapomniał motocykla. Jednak wtedy, gdy to się stało, to jakoś pan Kędzielski nie miał problemu. Nawet złożył Birkemose propozycję przedłużenia kontraktu na 2026 i 2027. Też mam to na piśmie.
Wybrzeże dowodzi też, że Birkemose zapomniał też wziąć udział w działaniach promocyjnych. W tej sprawie też ma pan coś na piśmie.
- Oczywiście. To nieprawda, nie było żadnych działań promocyjnych w tym dniu, który teraz wskazuje klub w przesłanym do nas piśmie. Pan Kędzielski pytał, kiedy Marcus przyjedzie na trening. Odpowiedziałem, że 17 i 18 września nie może, a on nawet słowem nie zająknął się o promocji. Zresztą w tym dniu, za który Birkemose dostał karę, nie było dwóch innych zawodników: Iversena i Basso. Dotąd nie dostali pisma informującego o karze. W każdym razie Marcus był z własnej inicjatywy 19 września, miał buty, to wszystko w temacie.
***
Zapytaliśmy klub o kary nałożone na Birkemose. Rafał Sumowski, rzecznik Wybrzeża, przesłał nam krótką odpowiedź.
- Kary nałożone na zawodnika są konsekwencją działań podjętych przez zawodnika i jego przedstawiciela, dotyczą zachowań z ostatnich 30 dni. Na przestrzeni całego sezonu współpraca z zawodnikiem odbiegała od idealnej, jednakże mieliśmy na uwadze dobro zespołu i nie poruszaliśmy tej kwestii. Ostatnich wydarzeń klub nie może jednak pozostawić bez reakcji. Jeśli druga strona zakwestionuje nałożone kary, skierujemy prośbę o rozstrzygnięcie sporu do Trybunału Polskiego Związku Motorowego.
Menedżer Birkemose jest w posiadaniu maila od dyrektora Kędzielskiego, gdzie ten chwali jego i zawodnika pisząc m. in. "nie mamy Marcusowi nic do zarzucenia".












