Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Cellfast Wilki Krosno wypracowały sobie solidną zaliczkę przed rewanżem w Bydgoszczy. W końcu beniaminek pokonał na własnym owalu Abramczyk Polonię 51:38, co ekipę z Podkarpacia stawia w naprawdę dobrej sytuacji. Innego zdania akurat jest Jerzy Kanclerz. - 13 punktów to dużo, jestem jednak przekonany, że na swoim torze odrobimy straty. W Krośnie było trochę pechowo, mieliśmy jeszcze luki w składzie. W Bydgoszczy liderzy powinni spisać się lepiej, liczę na jakieś punkty juniorów - powiedział w rozmowie z "Expressem Bydgoskim". Mecz byłby bardziej wyrównany, gdyby na lepszym poziomie pojechał David Bellego. Do lepszych zdobyczy punktowych przyzwyczaił działacza również Andreas Lyager. - Powinni przywieźć więcej punktów. Zdecydowanie więcej oczekiwałem od młodzieżowców, bo wydawało mi się, że akurat zawodnicy Wilków są w ich zasięgu. Nikodem Bartoch wygrał juniorski wyścig, ale liczyłem na więcej. Mateusz Błażykowski z kolei popełnił sporo błędów - dodał Kanclerz. Abramczyk Polonia wciąż ma dziurę w składzie, bo luki po stracie Adriana Gały nie załatał ani Aleksiej Pilac, ani Jewgienij Sajdullin. Ten drugi przynajmniej w niedzielę pokazał, że drzemie w nim potencjał. To jednak melodia przyszłości, a nie gotowy zawodnik na teraz. - Nie jest tajemnicą, że szukaliśmy czasowego zastępstwa. Nie ma jednak na rynku zawodników chętnych do kilku startów, którzy dają choćby niewielką gwarancję punktową. Rozmawiałem m.in. z Dawidem Lampartem, ale on też miał przerwę i widocznie nie jest gotowy. Czekamy na Wiktora Przyjemskiego, który jest już w blokach startowych i powinien wzmocnić formację juniorską - przyznał prezes klubu znad Brdy. - Adrian Gała na razie ma zwolnienie do 7 maja, ale damy mu oczywiście więcej czasu, aby spokojnie wyleczył kontuzję i doszedł do siebie - podsumował Kanclerz. Brak wychowanka gnieźnieńskiego Startu był szczególnie widoczny podczas spotkań wyjazdowych - bydgoszczanie przegrali również w Gdańsku (40:50).