Ujawnił prawdę o problemach Polonii Bydgoszcz. Ten transfer może to zmienić
Polonia Bydgoszcz od kilku lat bezskutecznie dobija się do PGE Ekstraligi. Zawodnicy jeżdżą pięknie przez cały sezon, ale kiedy przychodzi do najważniejszych spotkań, to nagle dopada ich niemoc. Za ostatnie lata niepowodzeń już zapłacił posadą trener Tomasz Bajerski. Wszyscy już zastanawiają się nad tym, jak sobie poradzi jego następca, a były prezes Polonii wskazuje na ważny szczegół. To może sprawić, że Polonia stanie się potęgą na zapleczu najlepszej ligi świata.

Kiedy Jerzy Kanclerz kupował akcje Polonii Bydgoszcz, to obiecał awans do PGE Ekstraligi w sezonie 2023. Jeśli potraktować to poważnie, to klub ma za sobą już trzy nieudane podejścia. Scenariusz za każdym razem jest taki sam. W rundzie zasadniczej drużyna jedzie dobrze, czy wręcz bardzo dobrze, a w decydujących spotkaniach dramatycznie traci na wartości.
Tomasz Bajerski zapłacił za to posadą
Trener Tomasz Bajerski już zapłacił posadą za dwa ostatnie nieudane podejścia, choć problem leżał raczej po stronie zawodników. Zresztą Bajerski na koniec nazwał rzeczy po imieniu i powiedział, czego brakuje żużlowcom. Przekładając jego słowa na język dyplomacji, można by napisać, że drużyna nie poradziła sobie z presją.
Teraz wszyscy kibice Polonii zastanawiają się nad tym, jak z tym samym zespołem (w porównaniu do sezonu 2025 doszedł jedynie Wiktor Przyjemski) poradzi sobie Dariusz Śledź, następca Bajerskiego. Pytanie wydaje się o tyle zasadne, że trener Śledź to zagadka. Przy okazji spotkań Betardu Sparty Wrocław, gdzie Śledź ostatnio pracował, często dostawaliśmy obrazki, które mogły świadczyć o tym, że szkoleniowiec nie jest samodzielny.
Zawodnicy Polonii Bydgoszcz wejdą mu na głowę?
- To fakt, że jak coś się działo w meczu, to prezes Andrzej Rusko stał za trenerem Śledziem w parku maszyn - przyznaje były prezes Polonii Leszek Tillinger. - To była taka psychologiczna pułapka i trudna sytuacja dla szkoleniowca. Na szczęście w Polonii tego nie ma. Prezes Jerzy Kanclerz nie wchodzi do parku maszyn, nie przeszkadza.
Inna sprawa, że ludzie powiązani ze Spartą mówią nam, że trener Śledź lubi się podporządkować i nie stawia tematu swojej niezależności na ostrzu noża. To grozi tym, że w Polonii zawodnicy wejdą mu na głowę (Bajerskiemu próbowali wejść, a kiedy się nie dało, to poszli się na niego poskarżyć). Ryzyko, że dojdzie też do próby jakiegoś podporządkowania prezesowi, też istnieje, bo w parku maszyn Polonii jest syn prezesa Krzysztof Kanclerz, który pełni funkcję kierownika drużyny.
Ekspert mówi wprost: Trener Śledź musi zrobić jedną rzecz
- Dariusz Śledź sobie poradzi - przekonuje nas jednak Tillinger. - On musi jedną rzecz zrobić. Musi postawić na swoim. W tym roku, w parku maszyn Polonii było trochę bałaganu i wielu przypadkowych ludzi. Trener Śledź musi postawić sprawę jasno: tylko on i drugi trener Jacek Woźniak. Młodego Kanclerza nie potrzebują, bo z tego co słyszałem, to on nie zna się aż tak bardzo na regulaminie - mówi nam były prezes Polonii, choć od osób pracujących w klubie słyszymy, że syn prezesa jest przydatny.
Zdaniem Tillingera Śledź, jeśli wszystko poukłada, jak należy, to będzie taką wartością dodaną dla zespołu. - Ma doświadczenie w prowadzeniu mocnych zespołów. Z Motorem Lublin zrobił dwa awanse, ze Spartą zdobył złoto i kilka innych medali (w sumie sześć - dop. red.). To jest naprawdę utytułowana osoba z mocnym CV. Kogoś takiego Polonia potrzebowała - kwituje nasz ekspert, a my tylko dodajmy, że Śledź będzie miał nieco łatwiej niż Bajerski, bo dostaje Przyjemskiego. Ten zawodnik może się okazać gamechangerem.












