Na tym transferze zaoszczędzą pół miliona. Zrobią złoty interes
Unia Tarnów na początku mocno rozglądała się na rynku za zawodnikiem U-24, a kiedy stało się jasne, że w klubowej kasie nie ma kasy na "tu i teraz", to pomysł transferu porzucono, względnie przesunięto w czasie. Sezon ruszył i dość nieoczekiwanie okazało się, że brak jednego zawodnika w składzie szczególnie nie doskwiera beniaminkowi. Jeśli tarnowianom uda się szczęśliwie przejechać cały sezon bez kontuzji, to w klubowej kasie zostanie nawet pół miliona złotych.

Można by napisać niezłą sagę związaną z pozyskaniem zawodnika U-24 przez Unię Tarnów. Beniaminek nie zdążył zakontraktować nikogo takiego w listopadowym okienku transferowym. Później działacze przymierzali się do wypożyczenia. Giełda nazwisk była bogata. Mówiło się m.in. o Francisie Gustie, Mikołaju Czapli, Mateuszu Dulu, czy Jakubie Stojanowskim. Ostatecznie żaden nie trafił do beniaminka 2. Metalkas Ekstraligi.
Unia liczy każdą złotówkę, a to może być interes życia
Problemem z zakontraktowaniem zawodnika U-24 był jeden - finanse. Unia nie miała pieniędzy w klubowej kasie, a za wypożyczenie trzeba było zapłacić. W zależności od zawodnika kwoty wahały się w okolicach 150 tysięcy złotych. Do tego dochodziła kwota za podpis pod kontraktem i sama "punktówka". Cała ta inwestycja wyniosłaby w granicach pół miliona złotych.
Najnowszy plan działaczy jest więc taki, aby ten transfer ostatecznie sobie darować. W międzyczasie wyszło na to, że przy równej postawie seniorów i nadspodziewanie dobrej dyspozycji juniorów można skutecznie walczyć o zwycięstwa na własnym torze i o jak najmniejsze porażki na wyjazdach. Taka strategia daje nadzieje na utrzymanie w fazie play-down. Pod warunkiem, że rzeczywiście wszyscy zawodnicy będą zdrowi.
W Tarnowie zażegnali pożar finansowy
Dla beniaminka opisany wyżej scenariusz byłby wprost wymarzony. Na razie udało się ugasić pożary związane z niezadowoleniem zawodników w związku z zaległościami finansowymi, bo uruchomiana została jedna z transz w ramach współpracy z Województwem Małopolskim. W klubie pojawiają się też kolejni sponsorzy. Choć nie mówimy tutaj o dużych kwotach, to jednak dzięki staraniom działaczy rzeczywiście udaje się przyciągać zainteresowanie nowych firm.
To wszystko zaczyna powiewać lekkim optymizmem. Ostatnio Krzysztof Cegielski, który bardzo dobrze orientuje się w realiach tarnowskiego żużla wspominał, że klub jeszcze nie wyszedł z wirażu, ale już zbliża się do prostej.
Dla przyszłości tego ośrodka kluczowe będzie utrzymanie w 2. Metalkas Ekstralidze. Żużlem zainteresowało się miasto, które walnie przyczyniło się do ostatnich prac modernizacyjnych stadion. Jeśli za tym pójdzie lepsza organizacja klubu i wynik sportowy, to jest szansa, że w Tarnowie powoli będzie odbudowywał się stabilny ośrodek.


