Głośny transfer stanął w miejscu. Polak mówi o tym otwarcie
Świetny początek sezonu zaprocentował tym, że temat Tobiasza Musielaka w PGE Ekstralidze wrócił niczym bumerang. Polak od lat jest czołowym zawodnikiem na zapleczu, ale w tym roku przechodził samego siebie. Wszystko jednak do czasu. - Przytrafiły się zawirowania z silnikiem. I to nowym silnikiem - przyznaje. I choć Musielak nadal był w niezłej formie, to temat transferu do elity nagle ucichł. 32-latek mówi o tym otwarcie.

Tobiasz Musielak fenomenalnie wszedł w tegoroczny sezon. Indywidualne porażki 32-latka w pierwszych kolejkach Metalkas 2. Ekstraligi można było policzyć na palcach jednej ręki. Musielak znalazł patent na wygrywanie, ale jak się później okazało, lepsze jest wrogiem dobrego. Wszystko zepsuła jedna zmiana.
Musielak znalazł przyczynę problemu. Nagle przestał wygrywać
Średnia biegopunktowa Polaka w pewnym momencie oscylowała w granicach 2,2. Finalnie była nieco niższa. - Mogło być lepiej. Miałem początek bardzo dobry, a następnie przytrafiły się zawirowania z silnikiem. I to nowym silnikiem. Poszedł w odstawkę, bo nie zasługiwał na więcej jazdy. Pół sezonu startowałem na silniku sprzed roku i było bardzo dobrze. Następnie zakupiłem nową jednostkę. Myślałem, że jest okay, ale się męczyłem - tłumaczy.
Musielak z dnia na dzień stracił swoją tajną broń. Chodzi o moment startowy, który swego czasu wyćwiczył niemal do perfekcji. Jak widać, start to nie tylko refleks i technika, a także odpowiednio szybki sprzęt. - Wydawało mi się, że to moja wina, bo nie wychodziłem dobrze ze startu. Później okazało się, że wróciłem do starego motocykla i wszystko zaczęło się układać. Czasami po prostu stary, ale jary - mówi z przekąsem.
Temat transferu Musielaka do klubu z Ekstraligi nagle ucichł
Dobra forma Musielaka zaprocentowała. Menadżer Kinga Hepel zaoferowała jego usługi Stali Gorzów, która na gwałt potrzebowała polskiego zawodnika na przyszły sezon. W międzyczasie mówiono również o możliwości transferu do Częstochowy. We Włókniarzu pracuje trener Mariusz Staszewski, który ma dobry kontakt z Musielakiem. Obaj panowie spędzili ze sobą dwa sezony w Ostrowie.
Zawodnik jakiś czas temu mówił nam, że wciąż ma ambicje do jazdy w Ekstralidze, jednakże musi sobie to wszystko poukładać. Nie tylko sprzętowo, ale przede wszystkim mentalnie. Jego zdaniem to klucz, żeby odpowiednio dobrze punktować na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Sam zainteresowany potwierdza, że faktycznie był temat przenosin do elity. Temat jednak ucichł, a on sam dogadał się z Wilkami Krosno.
- Były pewne oferty z Ekstraligi. Zawsze powtarzam, że co ma być, to będzie. Cały czas czekam na swoją szansę i myślę, że w końcu się doczekam - kwituje Musielak












