Fatalna porażka polskiego klubu. To już koniec marzeń
Wydawało się, że ostatnie niespodziewane zwycięstwo przeciwko Cellfast Wilkom Krosno da im wiatr w żagle. Tak się jednak nie stało. H. Skrzydlewska Orzeł Łódź przegrała u siebie z drużyną Texom Stali Rzeszów. Realistycznie to odbiera już im szanse na awans do fazy play-off, musiałoby dojść do sportowego cudu, gdyby się w niej znaleźli. Następne spotkania nie należą jednak do łatwych. Wszystko wskazuje, że Orzeł obejdzie się smakiem, a zamiast bić się o awans, będzie walczył o to, by się utrzymać.

Drużyna H. Skrzydlewska Orła Łódź w tym sezonie pojechała już 5 spotkań na domowym torze, z czego wygrała... tylko jeden z Autoną Unią Tarnów. To zdecydowanie poniżej oczekiwań. Wydawało się, że zespoły z Rzeszowa czy Krosna są do pokonania. Tak się jednak nie stało, w obu pojedynkach przegrali, a słabym ogniwem był Vaclav Milik, który jedzie bardzo słaby sezon.
Janusz Ślączka tłumaczy porażkę z Texom Stalą Rzeszów
50:40 - takim wynikiem zakończyło się spotkanie, w którym Texom Stal Rzeszów wygrała na łódzkiej Motoarenie. Goście tak naprawdę nie mieli słabych punktów, cała drużyna pojechała dobre zawody, a motorem napędowym był Paweł Przedpełski, czyli zdobywca 12 punktów. Wiele mówi to, że najgorszym seniorem był Jacob Thorssell, który wywalczył 5 punktów i bonus w 4 startach, co i tak daje średnią 1,5 pkt na bieg.
- Zabrakło punktów kilku zawodników to na pewno. Mieliśmy sporo zer, przytrafiły się także upadki. Dużo brakowało, żeby myśleć o wygranej tego dnia. Liczę na każdego zawodnika, nieważne czy to będzie Vaclav Milik czy Olivier Buszkiewicz, ich niestety zabrakło. Pogubiliśmy się już na samym początku przez to niefortunne polanie toru - mówił Ślączka w rozmowie z ekstraliga.pl
- Na pewno takie 1:5 na otwarcie podcina skrzydła, ale jeśli sędzia zwraca uwagę, komisarz tak samo, a ktoś robi co innego to niefajnie to wygląda. Dodatkowo ta koleina, która z biegiem czasu się pojawiła na torze. To wszystko było pokłosiem tej fatalnej decyzji o roszeniu nawierzchni. Wiadomym jest, że jeśli jest cień to się nie podlewa, a jak słońce wychodzi to sprawa jest oczywista. Nie można lać wokoło toru tak samo - tłumaczył trener.
Orzeł Łódź stracił marzenia o fazie play-off?
Ta porażka skomplikowała sytuację Orła Łódź. Po zwycięstwie w Krośnie nastroje w drużynie były bardzo dobre - wygrana była niejako "nadprogramowa" i przywróciła nadzieję na awans do fazy play-off. Obecnie zespół ma na koncie 5 punktów, podczas gdy czwarta w tabeli Stal Rzeszów zgromadziła ich już 10.
Łodzianom pozostały cztery mecze: dwa u siebie - z Poznaniem i Ostrowem Wielkopolskim - oraz dwa wyjazdowe - do Tarnowa i Bydgoszczy. Realnie mogą liczyć na zwycięstwa w spotkaniach domowych oraz na punkt bonusowy w Tarnowie. Nawet przy takim scenariuszu ich dorobek wyniósłby 10 punktów, co oznacza, że Orzeł ma już tylko matematyczne szanse na awans.


