Domachowska już pakuje walizki, bo do Zjednoczonych Emiratów Arabskich wylatuje w poniedziałek. Wspólne treningi z byłą rakietą numer jeden światowego tenisa mają pomóc Marcie w powrocie do formy. Domachowska jak powiedziała w wywiadzie dla "Playboya" marzy o powrocie do pierwszej setki rankingu WTA. To wydaje się marzeniem ściętej głowy. Od kilku sezonów blondwłosa piękność przegrywa z kim popadnie. Ma to swoje odbicie w rankingu WTA. Na koniec 2011 roku była 157., rok później 225., a teraz zajmuje w zestawieniu... 432. miejsce. Od pięciu lat nie widzieliśmy jej w żadnym turnieju wielkoszlemowym. Próbuje ciułać punkty na podrzędnych zawodach rangi ITF. Ale nawet na nich nie odnosi sukcesów. Występy w turniejach WTA kończą się albo porażką w pierwszej rundzie, albo odpadnięciem w kwalifikacjach. Teraz Domachowska zamierza ostro wziąć się do roboty. Nie wiadomo jednak, czy po raz kolejny nie jest to słomiany zapał 28-letniej warszawianki. Niegdysiejsza polska rakieta numer 1 już kilkukrotnie rozstawała się z trenerami i robiła sobie dłuższe przerwy w startach. Ostatnio w 2013 roku, kiedy to po występie w małoznaczącym turnieju ITF w Mariborze, na ponad trzy miesiące zniknęła z kortów. Między czasie zdążyła pojawić się w Londynie, ale nie z rakietą w ręku. "Wielki powrót Marty Domachowskiej na kort centralny Wimbledonu. Tym razem w roli WAGs Jerzego Janowicza" - pisał na Twiterze jeden z włoskich dziennikarzy. To właśnie przez związek z "Jerzykiem" o Domachowskiej znów zaczęły pisać gazety. Ponoć warszawianka zakochała się po uszy w dwumetrowcu z Łodzi. Czyżby jednak pierwsze zakochanie przeminęło, skoro Domachowska postanowiła wziąć się za treningi? Autor: Krzysztof Oliwa