Miccoli, który wcześniej występował m.in. w Juventusie Turyn i Fiorentinie, dołączył do Palermo w 2007 roku. W tym klubie grał do końca sezonu 2012/13, po którym przestał obowiązywać jego kontrakt. W tym czasie zdołał ustanowić rekord wszech czasów pod względem liczby goli zdobytych w barwach tego klubu. W 179 meczach we wszystkich rozgrywkach do siatki rywali były reprezentant Włoch trafił 81 razy. Jednak po informacjach, które opublikowały włoskie media, Miccoli z bohatera stopniowo przeradza się w jedną z najbardziej znienawidzonych osób na wyspie. Wyszło bowiem na jaw, że zawodnik kontaktował się z synem szefa sycylijskiej "Cosa Nostry" Mauro Lauricellą. Sam Miccoli przyznał, że poznał Lauricellę, ale nie był świadom jego powiązań z mafią. Na jego niekorzyść przemawiają jednak nagrania rozmów telefonicznych pomiędzy tymi mężczyznami. Zgodnie z doniesieniami dziennika "La Repubblica", piłkarz miał nazwać "śmieciem" Giovanniego Falcone - sędziego, który zasłynął w latach 80. ze zdeterminowanej i skutecznej walki z mafią. W 1992 roku Falcone oraz jego bliski współpracownik Paolo Borsellino zginęli w zamachach bombowych. We Włoszech uchodzą za bohaterów narodowych. W ubiegłym roku Miccoli brał udział w towarzyskim meczu upamiętniającym 20. rocznicę tych egzekucji, a niektóre z goli dla Palermo zadedykował zamordowanym stróżom prawa. - Nie ma słów by opisać Miccolego. Nie warto marnować na niego nawet jednego słowa - powiedziała Maria Falcone, siostra Giovanniego. Jak donosi "La Repubblica", piłkarz miał poprosić Lauricellę o pomoc w ściągnięciu długu od jednego z nocnych klubów. Wiadomo, że prokuratura w Palermo oficjalnie poinformowała Miccolego, że wszczęła wobec niego śledztwo w sprawie wymuszenia haraczu. - Trudno mi cokolwiek powiedzieć, nie miałem dostępu do transkrypcji nagrań. Gwarantuję, że jesteśmy do pełnej dyspozycji organów ścigania i wszystko wyjaśnimy - zapowiedział agent piłkarza Francesco Calindaro. Sam zawodnik na pierwszym przesłuchaniu był w słabej kondycji psychicznej. Twierdził, że od kilku dni nie sypia, a jego głos co rusz się załamywał. - Jestem piłkarzem, a nie członkiem mafii. Nie popieram żadnych wierzeń i zasad mafii. Jestem tu (w Palermo - PAP) od sześciu lat i w tym czasie starałem się być otwarty i uprzejmy dla wszystkich, nie zastanawiając się, z kim mam do czynienia - zaznaczył. Zdając sobie sprawę z powagi zarzutów, Miccoli oficjalnie przeprosił za niefortunne kontakty. - Błagam o wybaczenie całe Palermo, a także swoją rodzinę, która wychowała mnie w duchu właściwych wartości i szacunku - powiedział. Zawodnika starał się częściowo usprawiedliwić prezes klubu Massimo Zamparini. - Piłkarze na południu często nawiązują kontakty z ludźmi i nie wiedzą, czy to zwykli obywatele, czy kryminaliści. Bóg jeden wie, ile razy ja sam uścisnąłem dłoń przestępcy - mówił w maju, dodając jednak, że odejście Miccolego z Palermo to "dobry pomysł". Burmistrz Palermo Leoluchina Savona odebrała piłkarzowi honorowe obywatelstwo miasta. - Podawaliśmy go jako przykład takich wartości, jak lojalność, solidarność i zdrowa rywalizacja. Teraz jednak nie może już służyć jako wzór - orzekła. Klub ze stolicy Sycylii zajął w zakończonym niedawno sezonie 18. miejsce w ekstraklasie i spadł do Serie B. O powrót do ekstraklasy powalczy już bez Miccolego, ale za to z Gennaro Gattuso w roli szkoleniowca. Były piłkarz AC Milan w czerwcu podpisał z zespołem roczny kontrakt, z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy.