Thorne przeszedł kilka operacji po wypadku drogowym, w którym uczestniczył na początku sierpnia. Jak relacjonuje dziennik "The Guardian", pojazd prowadzony przez Brytyjczyka zderzył się czołowo z innym autem. Szkoleniowiec odniósł liczne obrażenia - miał m.in. złamane 16 żeber, naderwaną główną aortę w sercu oraz przebite płuco. Doszło również do złamania kości miednicy i nogi. Przez kolejny tydzień Thorne znajdował się w śpiączce farmakologicznej. Jednak na wieść o wygranej 4-3 zespołu z Larkhall trener otworzył oczy. - To był ten impuls, którego potrzebował - skomentowała Mandy Thorne, żona poszkodowanego. Była przekonana, że pomimo swojego stanu małżonek słyszał każde jej słowo. - Piłka nożna, w ogóle sport i aktywność, zawsze były częścią jego życia. Lekarze powiedzieli nam, żebyśmy do niego mówili, gdy był w śpiączce. Kiedy odbył się mecz, ja i mój brat powiedzieliśmy Wayne'owi jaki był wynik, a on po prostu się obudził. Oboje wierzymy, że nas słyszał. To niesamowite, jak oddany jest temu zespołowi - przyznała małżonka szkoleniowca. Larkhall przegrywało wyjazdowy mecz z Bridport 1-3, ale zdołało odwrócić losy spotkania i sięgnąć po trzy punkty.