Dla Kowalkiewicz starcie będzie o tyle trudne, że Waterson jest jej idolką, a przy okazji także dobrą koleżanką. - Kiedy zaczynałam walczyć w MMA, to Michelle była już dużą gwiazdą. Była moją idolką i naprawdę jest bardzo fajną dziewczyną. Parę razy miałyśmy okazję zobaczyć się na UFC, pogadać, napić piwka... Fajnie, że mogę się z nią zmierzyć, to dla mnie duży zaszczyt, ale muszę też poukładać to sobie w głowie, bo jak kogoś lubię, to nie lubię się z nim bić. Jak wejdę do oktagonu to oczywiście coś mi się tam przestawi i będę chciała urwać jej głowę, rękę i zrobię wszystko, co będę mogła, by wygrać, ale gdy teraz o tym myślę, to trochę mi smutno - powiedziała Kowalkiewicz.