Zespół podczas ostatniego meczu ligowego występował pod nazwą "mistrz Rumunii". Zamiast tradycyjnych czerwono-niebieskich strojów piłkarze wyszli na boisko w żółtych koszulkach z zaklejonym logiem. Na tablicy wyników widniał napis "gospodarze", a w miejscu klubowego emblematu - pusty kwadrat. Decyzją rumuńskiego Sądu Najwyższego wszystkie prawa do nazwy Steaua należą do armii, która od 10 lat nie zgadza się na używanie jej przez ekscentrycznego właściciela klubu. 25-krotny mistrz Rumunii ogłosił w poniedziałek, że prezes klubu Valeriu Argaseala osiągnął porozumienie z przedstawicielem Ministerstwa Obrony w sprawie wykorzystania nazwy, barw i herbu w czwartkowym meczu z Dynamem Kijów w piłkarskiej Lidze Europejskiej. Steaua powstała w 1947 roku jako klub wojskowy Asa Bukareszt, będąc oficjalnym reprezentantem sił zbrojnych. Nazwa była kilkukrotnie zmieniana, w 1961 roku przyjęto nazwę Steaua. Problemy zaczęły się dziesięć lat temu, kiedy klub przejął kontrowersyjny Gigi Becali. Wówczas Ministerstwo Obrony nie wyraziło zgody na korzystanie z praw wizerunkowych i sprawa trafiła do sądu. W środę sąd przyznał rację siłom zbrojnym odbierając klubowi nazwę i wszelkie dobra intelektualne z nim związane. Ekipa z Bukaresztu, z 43 punktami na koncie, prowadzi w ligowej tabeli. Zobacz: