Japoński Admire Ratki był wymieniany jako główny kandydat do wygranej w Melbourne. W październiku odniósł efektowne zwycięstwo w Caulfield Cup. We wtorek przez znaczną część dystansu również był w czołówce, ale w decydującej fazie niespodziewanie osłabł. Rywalizację ukończył na 22., ostatniej pozycji. Tuż po wyścigu siedmioletni koń dotarł do boksu, gdzie - jak relacjonował później przedstawicieli organizatorów Terry Bailey - zasłabł i po chwili zdechł. - Teraz sprawę tę badają nasi weterynarze. Czekamy na wyniki autopsji, by poznać przyczynę śmierci - zaznaczył Bailey. Ogromnego pecha miał tego dnia Araldo. W rywalizacji zajął siódme miejsce, ale - jak opisywali świadkowie - w drodze do stajni przestraszył się flagi, którą machał jeden z widzów i odskakując złamał kość w tylnej nodze. Weterynarze uznali, że uszkodzenia są zbyt poważne, by je wyleczyć, a właściciel zwierzęcia podjął decyzję o uśpieniu. Tegoroczny wyścig, z pulą nagród 5,4 mln dolarów, wygrał niemiecki ogier Protectionist przed brytyjskim Red Cadeaux i nowozelandzkim Who Shot Thebarman. Wcześniej trzykrotnie doszło do śmierci konia w wyniku obrażeń odniesionych podczas Melbourne Cup. W ubiegłym roku w następstwie pęknięcia kości doznanego w trakcie rywalizacji uśpiona została pochodząca z francuskiej hodowli Verema. Podobny los spotkał 16 lat temu singapurskiego Three Crowns, który złamał nogę. Uśpiony został też w 1979 roku Dulcify, który podczas prestiżowej gonitwy złamał miednicę.