Bramkę dla gospodarzy widział chyba tylko sędzia główny, ewentualnie jogo kolega z linii bocznej. W 66. minucie Herve Kage uderzył z 20 metrów w okolice okienka bramki gości. Piłka odbiła się od poprzeczki, potem uderzyła w murawę co najmniej pół metra przed linią bramkową i wpadła w ręce bramkarza. Zarówno strzelec, jak i jego koledzy z drużyny, szybko pogodzili się z faktem, że gola nie ma. Tymczasem po chwili sędzia wymyślił, że gol jednak jest. Więc Kage zaczął się cieszyć. Gol to gol! Ostatecznie gospodarze wygrali 3-0 w meczu 13. kolejki belgijskiej ligi, a sędzia dobił gości, serwując im jeszcze dwie czerwone kartki.