Do ataku doszło, kiedy kamery telewizyjne transmitujące zawody na żywo pokazywały mężczyznę siedzącego na desce i czekającego na falę. Ekipa odpowiedzialna za bezpieczeństwo zdołała wyciągnąć zawodnika z wody. Australijski surfer nie został nawet ranny."Nagle podpłynął do mnie i zaplątał się w "smycz" mojej deski. Kopałem go i krzyczałem. Widziałem jego płetwę, nie widziałem zębów. Spodziewałem się, że wróci, by mnie ugryźć, gdy będę płynął" - opowiadał trzykrotny mistrz świata.Po tym ataku zawody w Jeffrey's Bay koło Port Elizabeth zostały przerwane. Zobacz materiał wideo: