Ostatnie chwile pobytu w Turcji dostarczyły "Pasom" sporo emocji. Kiedy drużyna przechodziła odprawę, okazało się, że do Polski zabierają ze sobą 100 kilogramów dodatkowego bagażu. Nic w tym dziwnego, bo Turcja kusi Polaków niskimi cenami ubrań, torebek czy perfum. Wystarczyło, że każdy z piłkarzy dorzucił parę pamiątek do walizki i zrobił się z tego taki ciężar, że trzeba było dodatkowo płacić. I tutaj zaczął się problem. Z piłkarzami nie było już Jakuba Tabisza, który wcześniej wrócił do Polski, a kierownik drużyny Tomasz Siemieniec nie miał zabezpieczonej kasy na "dodatkowe wydatki". Chodziło dokładnie o równowartość 500 euro. Piłkarzom także nie spieszyło się do zrobienia szybkiej zrzutki. Pomógł dopiero menadżer, który opiekował się "Pasami". Podszedł do bankomatu, wpisał PIN, wyciągnął odpowiednią kwotę i samolot z piłkarzami Cracovii na pokładzie wzbił się w powietrze. Krzysztof Oliwa, Korespondencja z Turcji