Gwardia podkreśliła jednak, że ani Messi, ani inni piłkarze nie są objęci śledztwem. Zastrzegła także, że nie jest udowodniony fakt prania brudnych pieniędzy przy okazji organizacji meczów charytatywnych. Głos w sprawie zabrał trener Barcelony Gerardo Martino. - Według ministra spraw wewnętrznych nie ma żadnego śledztwa przeciwko Messiemu, jego rodzinie czy bliskim. A skoro nie ma śledztwa, nic nie może dotknąć ani drużyny, ani Leo czy jego rodziny - oświadczył argentyński szkoleniowiec podczas konferencji prasowej. To reakcja na doniesienia dziennika "El Mundo", który w poniedziałek poinformował, że ojciec piłkarza Jorge Messi znajdował się "w centrum dochodzenia" dotyczącego prania brudnych pieniędzy. Gwardia Cywilna wyjaśniła w komunikacie, że śledztwo, prowadzone od kwietnia 2012 roku wspólnie z władzami Kolumbii oraz amerykańską agencją rządową do walki z narkotykami (DEA), ma na celu wykrycie siatki, która "we współpracy z obywatelami hiszpańskimi dokonywała prania brudnych pieniędzy poprzez organizacje imprez muzycznych i sportowych w Hiszpanii, Ameryce Południowej i Stanach Zjednoczonych". Przyznała jednak, że przy organizowaniu meczów piłkarskich kolumbijska firma, której nazwy nie wymieniono, "prowadziła rozmowy z ojcem Messiego", ale ani on, ani jego syn nie wiedzieli o ewentualnych praktykach przestępczych. Gwardia Cywilna dodała również, że "przesłuchano piłkarzy w charakterze świadków, aby uzyskać informacje o firmie organizującej mecze". Według "El Mundo" tymi piłkarzami byli oprócz Messiego jego koledzy z Barcelony: Dani Alves, Jose Manuel Pinto i Javier Mascherano.